jąc żylaste i kościste ręce. Bawełniana chusta fantazyjnie okręcała wydłużoną szyję. Sam właściciel nie mógłby już chyba określić, czy miała ongi kolor biały czy czarny, zielony czy też żółty, czerwony czy niebieski.
Ale najbardziej okazały i pyszny był kapelusz, sterczący na wysokiej, śpiczastej głowie. Niegdyś był szary i nosił miano cylindra. Być może, przed niepamiętnemi czasy, wieńczył czcigodną głowę jakiegoś lorda angielskiego, atoli następnie staczał się coraz bardziej po drabinie społecznej, by wreszcie osiąść na głowie myśliwego prerji. Ten miał odmienny gust, aniżeli ów lord Old England. Uważając rondo za zbyteczne, poprostu zdarł je, a pozostawił tylko zprzodu rąbek, gwoli wygodnemu zdejmowaniu w ukłonie. Poza tem, mniemając, że głowa westmana wymaga stałego dopływu powietrza, nożem dokonał mnogich cięć na wierzchu, jako też po bokach tak, że we wnętrzu nakrycia wyznaczały sobie spotkania wschodni wiatr z zachodnim, północny — z południowym.
Gruby powróz, kilkakrotnie przewinięty, służył za pas. Za tym pasem sterczały dwa rewolwery i nóż, poza tem wisiała ładownica, pęcherz do tabaki, odpowiednio zszyta skóra kocia do przechowywania mąki, krzesiwo oraz inne jeszcze przedmioty, których przeznaczenie było tajemnicą dla niepowołanych. Na piersiach spoczywała fajka, zawieszona na rzemieniu, — ale co za fajka! Była
Strona:PL Karol May - Old Shatterhand.djvu/011
Ta strona została uwierzytelniona.
7