— Złośliwy drab!
— Kto?
— Ty!
— Ach! Ja? Jakto?
— Mściwy!
— Wcale nie. Skoro mi zadajesz głupie pytania, nie widzę powodu, dla którego miałbym ci dawać dowcipne odpowiedzi.
— Dowcipne? O biada! Ty i dowcip! Tyle w tobie mięsa, że niema miejsca na dowcip.
— Oho! Czy zapomniałeś, co przebyłem tam, na starym lądzie?
— Ay! Jedną klasę gimnazjum? Tak, wiem o tem. Nie mógłbym zapomnieć, gdyż przypominasz mi trzydzieści razy na dzień.
Gruby uderzył się w piersi.
— Bo muszę — rzekł. — Właściwie mówiąc, powinienem powtarzać czterdzieści czy pięćdziesiąt razy dziennie, albowiem jestem człowiekiem, którego nie potrafisz nawet godnie uszanować. A poza tem przebyłem nie jedną, ale pełne trzy klasy!
— Na resztę nie starczyło oleju w głowie...
— Cicho bądź! Nie starczyło pieniędzy, rozumu było aż nadto. Zresztą, wiem o co ci chodzi. Nie zapomnę tak łatwo tej miejscowości. Wszak tam, po tamtej stronie wyżyn, poznaliśmy się po raz pierwszy.
— Ay! To był paskudny dzień. Wystrzeliłem
Strona:PL Karol May - Old Shatterhand.djvu/018
Ta strona została uwierzytelniona.
14