Znajdowali się wraz z Szoszonami na niewielkiem wolnem miejscu. Apacz rano jeszcze spostrzegł, jak bardzo się to miejsce nadaje na obóz. Jego instynkt znalazł je mimo ciemności.
Było otoczone zewsząd drzewami. Paprocie i cienie zapełniły luki i zatrzymywały światło ogniska. Old Shatterhand zapomocą punksu zapalił zebrane drzewo i tomahawkiem jął odrąbywać suche gałęzie, aby podsycać ognisko, które miało oświetlać tylko to niewielkie miejsce, a zatem mogło być drobne.
Szoszon leżał na ziemi i ponuro się przyglądał białemu myśliwemu. Skoro westman skończył pracę, zaciągnął jeńca do ogniska i wyjął mu knebel. Indjanin nie zdradził po sobie ulgi, jakiej doznał. Indjański wojownik poczytałby sobie za hańbę, gdyby zdradził się z myślami, lub uczuciami. Old Shatterhand usiadł naprzeciw wroga i oglądał go uważnie.
Był to mocno zbudowany Indjanin. Nosił ubiór ze skóry bawolej bez żadnych ozdób, prócz
Strona:PL Karol May - Old Shatterhand.djvu/155
Ta strona została uwierzytelniona.