mo ciemnej cery poznać było, że krew odpłynęła mu z twarzy. Syn natomiast krzyknął:
— Uff! Oihtka-petay jest także schwytany! Wycie rozlegać się będzie w wigwamach Szoszonów. Wielki Duch odwrócił oblicze od swoich synów.
— Milcz! — huknął ojciec. — Żadna squaw Szoszonów nie uroni łezki, kiedy mgławice śmierci połkną Oihtka-petay i Moh-awa. Mieli zawarte oczy i uszy, i byli bez mózgów, niczem krety, które dają się wężom połknąć bez oporu. Hańba ojcu i hańba synowi!
Old Shatterhand zwrócił się do Davy'ego i wydał mu szeptem rozkaz:
— Przyprowadź wszystkich, prócz Winnetou.
Długi powstał i odszedł.
— A teraz, — rzekł Shatterhand — czy widzi Mężny Bawół, że się przed wzrokiem jego syna chowam pod ziemię? Nie chcę was obrażać. Wódz Szoszonów słynie jako mężny wojownik i mądry mąż. Moh-aw, jego syn, pójdzie w ślady ojca i będzie równie mężny i mądry. Daję im wolność, wzamian za wolność obu białych jeńców.
Błysk jakgdyby radości przemknął po twarzy młodego Indjanina. Atoli ojciec zgromił go spojrzeniem i rzekł:
— Oihtka-petay oraz Moh-aw wpadli bez walki w ręce nędznego białego — nie za-
Strona:PL Karol May - Old Shatterhand.djvu/161
Ta strona została uwierzytelniona.