Teraz wystąpił Bob i z dumnym uśmiechem oznajmił:
— Masser Bob pokonać niedźwiedzia! Masser Bob być mąż, co być winien, że niedźwiedź stracić życie.
— Wy, Bobie? No, to brzmi nieprawdopodobnie.
— Oh! Jużci to być prawda, bardzo prawda! Masser Bob usiąść pod nosem niedźwiedzia, aby niedźwiedź zobaczyć tylko masser Boba, a nie massa Marcina, który musieć strzelać. Masser Bob narazić życie, aby massa Marcin dobrze trafić.
Old Shatterhand nie mógł się powstrzymać od śmiechu. Spojrzał na zielone liście brzozy, które leżały na ziemi. To Bob zerwał je, wspinając się na drzewo. Połamał też niektóre słabsze gałązki, które teraz smętnie zwisały z drzewa.
— Tak, masser Bob był nader mężny, — odezwał się westman. — Skoro ujrzał niedźwiedzia, wdrapał się czem prędzej ze strachu na brzozę, nie zastanowiwszy się, że drzewo jest zbyt słabe, aby go udźwignąć. Pochyliło się, a następnie masser Bob zleciał na ziemię, wprost pod pyskiem niedźwiedzia. Byłby zgubiony, gdyby jego młody pan nie zdążył na czas wystrzelić. Czy prawda, master Baumann?
Strona:PL Karol May - Old Shatterhand.djvu/195
Ta strona została uwierzytelniona.