Strona:PL Karol May - Skarb w Srebrnem Jeziorze 01.djvu/068

Ta strona została skorygowana.

zabłysły radością.
— Dziękuję ci — odpowiedziała dziewczynka. — Mam coś od ciebie, a ty ode mnie. To cieszy nas oboje, chociaż i bez darów nie zapomnielibyśmy o sobie.
Teraz podziękowała mu także matka dziewczęcia prostym uściskiem ręki, a ojciec odezwał się:
— Jak mam wynagrodzić za ten czyn małego Niedźwiedzia? Nie jestem biedny, ale wszystkiego, co mam, byłoby za mało wzamian za to, co on mi ocalił. Muszę więc pozostać jego dłużnikiem. Mogę mu tylko ofiarować upominek, którymby bronił się wobec wrogów tak, jak obronił moją córkę przed panterą. Czy mały Niedźwiedź przyjmie tę broń? Proszę go o to!
Mówiąc to, wyciągnął z kieszeni dwa nowe, pięknie wykończone rewolwery z rękojeściami, wyłożonemi masą perłową, i podał mu je. Młody Indjanin ani chwili nie namyślał się, co ma uczynić; cofnął się o krok, wyprostował i rzekł:
— Biały człowiek ofiarować mi broń; to być wielka cześć, bo tylko mężowie otrzymywać broń. Ja przyjąć ją i używać, gdy bronić dobrych ludzi, a strzelać do złych. Howgh!
Poczem, wziąwszy rewolwery, zasadził je za pas. Teraz i ojciec jego nie mógł się dłużej powstrzymać. Widać było po jego twarzy, że walczy ze wzruszeniem.
— Ja także dziękować białemu mężowi, — rzekł do Butlera, — że nie dać pieniędzy, jak niewolnikom lub ludziom, którzy nie mieć czci. To być wielka nagroda, której my nie zapomnieć. My zawsze przyjaciele białego męża, jego skwaw i jego córki. On dobrze schować totem od młodego Niedźwiedzia, bo być także