Strona:PL Karol May - Skarb w Srebrnem Jeziorze 01.djvu/071

Ta strona została skorygowana.

Tom i Droll, rozmawiając o swych przygodach. Ostatni zachowywali się wobec Old Firehanda z szacunkiem, połączonym z głęboką czcią. Goljat skierował rozmowę na szczególną nazwę „ciotka Droll“. Ten odpowiedział:
— Znacie zwyczaj westmański dawania każdemu przezwiska, czy imienia bojowego. Ja w moim „sleeping — gown“ wyglądam rzeczywiście jak kobieta, a wrażenie powiększa jeszcze mój wysoki głos. Przedtem mówiłem basem, ale wskutek straszliwego zaziębienia straciłem owe głębokie tony. A ponieważ mam przyzwyczajenie opiekować się każdym dzielnym chłopcem, jak matka lub ciotka, przezwano mię „ciotką“ Droll.
— Czy Droll, to prawdziwe nazwisko?
— Tak! Ale jestem także wesoły, a może cokolwiek zabawny[1] i dlatego znakomicie nadaje się do mnie.
— Nazwisko wygląda z niemiecka; czy jesteście może pochodzenia niemieckiego, jak czarny Tom i ja?
— Tak!
— Urodzonym w Stanach Zjednoczonych?
Na to Droll zrobił chytrą, a wesołą minę i odpowiedział w języku niemieckim:
— Nie, ani mi na myśl nie wpadło; wyszukałem sobie Niemców na rodziców.
— Co? Więc rodowity Niemiec? — zawołał Old Firehand. — Ktoby pomyślał?!
— Uważaliście to za niemożliwe? A ja myślałem, że widać zaraz, iż jestem prawnukiem jakiegoś Germana! Czy zgadlibyście, gdzie wlazłem pierwszy raz w buty?
— Naturalnie! Wasze narzecze na to wskazuje!

— Czy rzeczywiście? To mię cieszy, gdyż właśnie

  1. Drollig — wesoły, zabawny.