Strona:PL Karol May - Skarb w Srebrnem Jeziorze 01.djvu/072

Ta strona została skorygowana.

na punkcie narzecza byłem kiedyś wprost zwarjowany, jeśli to potrzebne. A więc, gdzie się urodziłem?
— W ks. Altenburg, gdzie robią najlepsze gomółki.
— Słusznie! A co się tyczy gomółek, to też prawda; nazywają je serkami, a niema im równych. Wiecie, chciałem wam zrobić niespodziankę i nie powiedziałem, żeśmy rodakami. Wyrwało mi się jednak więcej, niż chciałem. Pomówmy więc teraz o naszej ojczyźnie, jeśli to potrzebne.
Zdawało się, że zawiąże się bardzo ożywiona rozmowa, lecz nie doszło do tego, bo paru znajdujących się w salonie panów, mając dosyć gry, weszło do palarni, aby teraz pociągnąć kilka mocnych „smoke“[1]. Wciągnęli oni „trójkę“ tak do rozmowy, że musiała wyrzec się swego tematu. Kiedy się rozchodzono na spoczynek, Droll rzekł do Old Firehanda:
— Wielka szkoda, że nie mogliśmy rozmawiać, ale i jutro będzie dość czasu na to. Dobrej nocy, rodaku. Śpijcie spokojnie i prędko, bo po północy mamy wstać przecież!
Teraz były wszystkie kabiny zajęte i w salonie pogaszono światła. Na pokładzie paliły się dwie przepisowe latarnie, jedna na przodzie, druga wtyle okrętu. Pierwsza oświecała rzekę tak jasno i daleko, że ewentualne przeszkody w żegludze mógł dosyć wcześnie zauważyć majtek, stojący na mostku, i o nich donieść. Ten marynarz, sternik i oficer, chodzący po pokładzie, byli, jak się zdawało, jedynymi czuwającymi ludźmi, oprócz obsługi maszyny.

Także trampi zachowywali się, jakby spali; prze-

  1. Smoke — dym.