Strona:PL Karol May - Skarb w Srebrnem Jeziorze 02.djvu/044

Ta strona została skorygowana.

— Tak, ten także przyniósł swoją broń; to bardzo uprzejmie z jego strony.
— Czy trzymacie go mocno? — zapytał farmer.
— Jak możecie nawet pytać o to! Wszak zdmuchnięty! Bierzcie jego broń i wszystko, co ma przy sobie. Ja tymczasem zaprowadzę małą miss do łódki.
Droll podniósł się napół, ujął Ellen Butler za rękę i poprowadził ją ku wodzie, gdzie czekających nań towarzyszy zawiadomił o tem, co zaszło. Bill i Uncle przewieźli dziewczynkę do kanału, gdzie przywiązali mocno łódkę, potem pobrnęli zpowrotem, aby się połączyć z Drollem i obu Butlerami. Ci uzbroili się tymczasem w broń obu trampów. —
— Teraz możemy zaczynać — rzekła „ciotka“. — Te draby przyjdą naturalnie tutaj, aby zabezpieczyć sobie jeńców; to mogłoby być dla nas niebezpieczne. Aby tego uniknąć, poczołgajmy się naprzód nieco dalej wgórę — na prawo.
Po tych słowach ruszyli ostrożnie brzegiem rzeki, dopóki nie znaleźli stosownego miejsca. Tam podnieśli się i każdy stanął za drzewem, używając go jako osłony. Znajdowali się w zupełnej ciemności; widzieli przed sobą trampów dość dokładnie, tak, że mogli do nich dobrze mierzyć. Teraz Droll przyłożył dłoń do ust i zakrakał krótko a ospale, jakby jaki ptak drapieżny, zbudzony na chwilę ze snu. Ten głos tak zwykły na prerji nie mógł zwrócić na siebie uwagi trampów; to też nie zważali na niego, nawet kiedy powtórzył się raz drugi i trzeci. Przez kilka sekund panowała głęboka cisza, potem dał się nagle słyszeć rozkaz Old Firehanda, wypowiedziany donośnym głosem: