— Tego brak jeszcze, ale i on wpadnie nam w ręce, — odpowiedział Old Firehand. — Pieniądze również się znajdą. Przedewszystkiem odebrałem im broń i tę kartkę, która ich zdemaskowała. —
Trampi nie odezwali się już ani słowem, poznawszy, że dalsze wypieranie się byłoby śmieszne. Wypróżniono im kieszenie do reszty; znalazły się banknoty, które stanowiły ich część łupu, a które zwrócono Hartleyowi. Resztę, jak oświadczyli, miał rudy kornel. Następnie związano im nogi i położono na podłodze, ponieważ w domu nie było ani piwnicy ani karceru, gdzieby można ich było osadzić. Hartley był tak na nich rozgniewany, że trudno było o lepszego strażnika. Otrzymał naładowany rewolwer z poleceniem natychmiastowego zastrzelenia ich, gdyby tylko próbowali uwolnić się z więzów. —
Potem można było poczynić dalsze przygotowania do wykonania planu. Nie trzeba już było umieszczać obu trampów na lokomotywie i wozić ich w tym celu drezyną do Carlyle. Zatelegrafowano natomiast z poleceniem, aby pociąg wyjechał stamtąd o oznaczonym czasie i aby zatrzymał się w pewnej odległości przed Sheridanem na omówionym miejscu, gdzie obejmie go Old Firehand.
Jeszcze w ciągu popołudnia nadszedł z Fort Wallace telegram, że z nadejściem ciemności wyruszy oddział żołnierzy i już około północy stanie na miejsca potkania. —
Strona:PL Karol May - Skarb w Srebrnem Jeziorze 02.djvu/109
Ta strona została skorygowana.