Strona:PL Karol May - Skarb w Srebrnem Jeziorze 02.djvu/133

Ta strona została skorygowana.

w sypialni światło i wnet potem ukazuje się w komórce parobka. Tam podniósł się wielki hałas; parobek krzyczał i słychać było łomot sprzętów; chłopiec ze zgrozą zrozumiał, że na górze toczy się rozpaczliwa walka. Nagle padły dwa strzały. Fred krzyknął głośno z przerażenia; w tej samej chwili w oknie ukazał się obcy; odrzuciwszy dymiący jeszcze rewolwer, zeskoczył na ziemię, rzucił się na chłopca i począł go tratować nogami. Przytem wypadł mu nóż, który trzymał gotowy do pchnięcia. W tej ostateczności udało się Fredowi schwycić za broń i w rozpaczliwym wysiłku wbić ją przeciwnikowi w łydkę. Ów ryknął z wściekłości i bólu i odskoczył. Fred zerwał się błyskawicznie; zdołał ujść, bo rana przeszkodziła mordercy w pościgu. W śmiertelnej trwodze pobiegł chłopiec do domu najbliższego sąsiada, który, podobnie jak dom Engla, leżał w pewnej odległości od osady. Ludzie, zbudzeni wołaniem Freda o pomoc, wyszli przed dom; dowiedziawszy się, co zaszło, zbrojnie udali się za chłopcem. Jeszcze nie dotarli do domu Engla, gdy ujrzeli, że pali się na piętrze. Obcy, podłożywszy ogień, uciekł. Pożar szerzył się tak szybko, że już nie można było dotrzeć na górę; uratowano jedynie dobytek, znajdujący się w izbach dolnych; szafeczka jednak stała otworem; była próżna. Trupy zaś, do których nie można się było dostać, spłonęły. —
— Straszne! — zabrzmiało dokoła, kiedy opowiadający przerwał na chwilę. Fred Engel, siedzący przy ogniu, ukrył twarz w dłoniach i płakał. —
— Tak, ohydne! — potwierdził Droll. — Wypadek ten wywołał powszechne oburzenie. Szukano mordercy na wszystkie strony, ale napróżno. Obaj bracia Engel mieli