Od lewego ramienia ku prawemu biodru zwisało zwinięte lasso, a na szyi, na silnym sznurze jedwabnym, fajka pokoju, ozdobiona skórkami z kolibrów. W prawej ręce trzymał karabinek o krótkiej lufie i o zamku dziwnej konstrukcji, a na plecach miał na szerokim pasie bardzo długą, silną dubeltówkę nadzywyczaj rzadkiego dziś gatunku, nazywaną dawniej „niedźwiedziówką“, a do której nadawały się kule tylko największego kalibru. Człowiekiem tym był Old Shatterhand,[1] słynny myśliwy, zawdzięczający swój przydomek temu, że mógł przeciwnika powalić uderzeniem pięści.
Obok niego jechał mały, szczupły człowieczek bez zarostu w niebieskim fraku o długich połach z żółtemi, bardzo pięknie wyczyszczonemi guzikami. Na głowie dźwigał wielki damski kapelusz t. zw. amazoński, na którym chwiało się olbrzymie pióro. Spodnie miał za krótkie, a nagie stopy tkwiły w starych, grubych skórzanych butach, do których przypiął wielkie, ostrogi meksykańskie. Jeździec ten zawiesił na sobie cały arsenał broni, co naturalnie wcale nie licowało z jego poczciwą twarzyczką. Był to bowiem pan Heliogabal Morfeusz Franke, zwany przez towarzyszy Hobble-Frankiem, ponieważ wskutek dawnej rany kulał na jedną nogę.
Za tymi dwoma na starym, niskim mule, który, rzekłbyś, ma zaledwie tyle sił, aby nie paść pod jeźdźcem, jechała osoba, skóra i kości, na sześć stóp wysoka. Don-Kichot ten miał spodnie skórzane, przykrojone w każdym razie na miarę znacznie niższą, ale też znacznie tęższą. I on również na bosych nogach nosił skórzane buty, tak często naprawiane i łatane, że teraz składały się wyłącznie z dodatków i łat, i ważyły co najmniej po
- ↑ Grzmocąca ręka.