Naprzeciw małego, grubego Jemmy’ego wódz postawił olbrzyma o rozgarniętych barach, na których muskuły występowały jak nabrzmiałe:
— Tu jest Namboh-avaht[1] — odezwał się, — będzie walczył z tą grubą bladą twarzą. Zostaną oni związani plecami do siebie; każdy dostanie do ręki nóż, a który pierwszy przeciwnika rzuci pod siebie, ten może go zakłuć.
„Wielka Noga“ zupełnie słusznie nosił to imię; na ogromnych stopach stał tak pewnie, że Jemmy mógł na sam ich widok stracić otuchę.
Teraz powstał jeszcze trzeci drab, kościsty, wysoki prawie na cztery łokcie, szczupły, ale z piersią wysoko sklepioną, i o niezmiernie długich ramionach i nogach. Wódz przyprowadził go przed Hobble-Franka:
— A tu stoi To-ok-tey[2], który jest gotów biegać o życie z tą bladą twarzą — rzekł.
Biedny Hobble-Franku! Kiedy ten „Skaczący Jeleń“ robił swemi siedmio-milowemi nogami dwa kroki, musiał mały Frank zrobić ich dziesięć! Tak, czerwoni potrzykroć zapewniii sobie zwycięstwo!
— A kto będzie walczył ze mną? — zapytał Old Shatterhand.
— Ja, — odpowiedział Wielki Wilk dumnie, prostując się, jak kogut. — Myślałeś już, że się boimy, ja zaś ci pokażę, żeś się omylił!
— Bardzo mi przyjemnie, — odparł biały uprzejmie. — Dotychczas zawsze szukałem przeciwników między wodzami.
— Ulegniesz! Któż może powiedzieć o sobie, że zwyciężył Owuts-awahta!