Jechano wgórę. Zdawało się, że konie wdzierają się na ogromny dach, jednakże pochyłość nie nastręczała zbyt wielkiej trudności. Upłynęła godzina, zanim oddział dostał się na szczyt i teraz przed oczyma jeźdźców ciągnęła się milami równina skalista w kierunku zachodnim. Na jej przedzie był głęboki kocioł, o którym mówili Old Firehand i Winnetou; na lewo w kierunku południowym szła wgórę ciemna kresa — wąwóz, przez który z kotła można się było dostać do Srebrnego Jeziora.
Old Firehand chciał pokazać towarzyszom, co znalazł w kotlinie; Utahowie jednak nie powinni byli o tem nic wiedzieć. Dlatego odprowadzono ich do wąwozu, pozostawiając kilku rafterów na straży. —
Kocioł miał przynajmniej milę angielską średnicy, a dno jego składało się z kamieni i grubej warstwy piasku, otoczonej przez wodę. Inżynier Butler, rzuciwszy dookoła badawcze spojrzenie, odezwał się:
— Może natrafimy na bogatą bonancę. Jeśli rzeczywiście znajduje się tutaj szlachetny metal, to należy się go spodziewać odrazu w znacznych ilościach. To ogromne zagłębienie zostało wymyte w ciągu całych stuleci. Woda, spływająca z południa przez parów, nie mając ujścia, utworzyła wir, który odrywał kamienie i ścierał je na żwir i piasek. Grunt, na którym stoimy, powstał przez powolne osadzanie się i musi zawierać czysty metal, który wskutek swej ciężkości opadał na spód, a więc leży pod warstwą piasku. Jeśli wykopiemy dół na kilka łokci, to się pokaże, czy podróż nasza osiągnęła swój, cel, czy też była daremną.
— Nie potrzeba kopać. Wystarczy przecież przekonać się, czy brzegi tej wyżyny, niegdyś wypełnionej wo-
Strona:PL Karol May - Skarb w Srebrnem Jeziorze 03.djvu/141
Ta strona została skorygowana.