Strona:PL Karol May - Skarb w Srebrnem Jeziorze 03.djvu/148

Ta strona została skorygowana.

w jednej chwili otoczyli czewonych. Wywiadowca nie zauważył poprzednio Winnetou, teraz dopiero go poznał.
— Wielki wódz Apaczów! — zawołał. — Ta biała dziewczynka ma totem Małego Niedźwiedzia, jest więc naszą przyjaciółką. Porwaliśmy ją, bo nie wiedzieliśmy, czy mężowie, do których należy, są naszymi przyjaciółmi, czy wrogami.
Czerwoni mieli na twarzach barwy błękitną i żółtą, co skłoniło Winnetou do zapytania:
— Wy jesteście wojownikami Timbabaczów?
— Tak.
— Kto was prowadzi?
— Czia-nicas. — Imię to znaczy: „Długie Ucho“; widocznie ten człowiek wsławił się bystrym słuchem.
— Gdzie on? — pytał Winnetou.
— Nad jeziorem.
— Ilu wojowników znajduje się tutaj?
— Stu.
— Czy zebrały się również inne szczepy?
— Nie. Przyjdzie jednakże jeszcze dwustu wojowników Nawajów; pociągniemy z nimi na północ, aby zabrać skalpy Utahom.
— Miejcie się na baczności, aby oni waszych nie zabrali. Czy postawiliście straże?
— Poco? Nie spodziewamy się żadnego wroga.
— Przyjdzie ich więcej, niżbyście chcieli. Czy Wielki Niedźwiedź jest nad jeziorem?
— Tak, a również i Mały Niedźwiedź.
— Prowadźcie nas do nich!
Właśnie nadeszło z wąwozu kilku rafterów z końmi i jeńcami, bo reszta białych poszła pieszo za Ellen.