Strona:PL Karol May - Winnetou 01.djvu/014

Ta strona została uwierzytelniona.
—   8   —

brudne buty położyć na kolanach towarzyszowi podróży, a gdy pije rosół, to nie chlipie jak konający bawół. Greenhorn wlecze z sobą na prerye gąbkę do mycia wielkości harbuza i dziesięć funtów mydła; zabiera w dodatku kompas, który już na trzeci dzień wskazuje wszystkie możliwe kierunki z wyjątkiem północy. Greenhorn zapisuje sobie ośmset indyańskich wyrazów, a spotkawszy się z pierwszym czerwonoskórcem, przekonywa się, że zapiski te wysłał w ostatniej kopercie do domu, a list schował do kieszeni. Greenhorn uczył się przez dziesięć lat astronomii, ale choćby przez taki sam czas patrzał na niebo, nie poznałby, która godzina. Greenhorn wtyka nóż za pas w ten sposób, że kaleczy się w udo, gdy się pochyli. Greenhorn roznieca na dzikim Zachodzie tak duże ognisko, że płomień bucha do wysokości drzewa, a gdy go Indyanie zauważą i zastrzelą, dziwi się, że mogli go znaleźć. Greenhorn to właśnie greenhorn i takim byłem wówczas ja także.
Nie należy jednak sądzić, jakobym przyznawał, że to przykre określenie stosowne było dla mnie. Żadną miarą! Najwybitniejszą cechą greenhorna jest właśnie to, że raczej wszystkich, niż siebie za „zielonych“ uważa.
Przeciwnie, zdawało mi się, że jestem rozsądnym i doświadczonym człowiekiem; wszak uczyłem się wiele i nigdy, jak to mówią, nie bałem się egzaminu! Jako młody nie zastanawiałem się wówczas nad tem, że życie jest właściwą i prawdziwą wszechnicą, w której pytani są uczniowie w obliczu opatrzności co dzień i co godziny. Nieprzyjemne stosunki w ojczyźnie i wrodzona żądza czynu zapędziły mnie za ocean do Stanów Zjednoczonych, gdzie warunki bytu były dla młodego i zapobiegliwego człowieka daleko lepsze podówczas niż teraz. Mogłem w państwach wschodnich znaleźć dobre utrzymanie, ale coś pędziło mnie na Zachód. Podejmując się różnej pracy, zarabiałem tyle, że przybyłem do St. Louis dobrze wyposażony na zewnątrz, a wewnętrznie pełen najlepszych myśli. Tam zawiodło mię szczę-