Strona:PL Karol May - Winnetou 01.djvu/032

Ta strona została uwierzytelniona.
—   26   —

z preryi trudno było sobie teraz wyobrazić. Jednak w krótkim stosunkowo czasie poznałem wartość tego oryginała.
Obejrzawszy mnie od stóp do głów, rzekł westman cienkim głosem do rusznikarza:
— Czy to jest ten młody greenhorn, o którym opowiadaliście, mr. Henry?
— Yes — potwierdził zapytany.
— Well! On mi się dosyć podoba. Spodziewam się, że Sam Hawkens także mu się spodoba, hi! hi! hi! hi!
Z tym delikatnym, dziwnym nieco śmiechem, zwrócił się do drzwi, w których ukazali się właśnie pan i pani domu. Powitali myśliwca w taki sposób, iż można było wnosić, że go już raz widzieli. Stało się to za mojemi plecyma. Potem poproszono nas do jadalni.
Poszliśmy za tem wezwaniem, przyczem Hawkens ku memu zdziwieniu nie odłożył strzelby, ani kapeluza. Dopiero gdy wyznaczono nam miejsca przy stole rzekł, wskazując na swą starą pukawkę:
— Prawdziwy westman nie spuszcza nigdy z oka swej strzelby, a tem bardziej nie czynię tego ja z moją zacną Liddy. Zawieszę ją koło firanek.
A więc strzelbę swoją nazywał Liddy! Później oczywiście dowiedziałem się, że owi strzelcy, uganiający po Zachodzie, obchodzą się ze swemi strzelbami jak z żywem stworzeniem i nadają im imiona. Powiesił więc strzelbę na wymienionem miejscu i chciał tosamo zrobić z kapeluszem, ale gdy go zdjął, zostały w nim wszystkie włosy z głowy. Można się było naprawdę przestraszyć widokiem jego bezskórnej, jak krew czerwonej, czaszki. Lady krzyknęła głośno, dzieci zaczęły wrzeszczeć, on jednak zwrócił się do nas celem uspokojenia:
— Nie lękajcie się, moje panie i panowie, to nic! Nosiłem własne włosy uczciwie od dzieciństwa. Żaden adwokat nie poważył się zaprzeczyć mi prawa do tego. Dopiero jeden czy dwa tuziny pawneów wpadły na mnie i zdarły mi włosy z głowy razem ze skórą. Było to dyabelnie przykre uczucie, ale przebyłem to szczę-