Strona:PL Karol May - Winnetou 01.djvu/034

Ta strona została uwierzytelniona.
—   28   —

— Odjeżdżać? Jutro? Dokąd? — wykrztusiłem.
Na to uderzył mnie Sam Hawkens po ramieniu i odrzekł z uśmiechem:
— Dokąd? Na dziki Zachód ze mną. Zdaliście znakomicie egzamin, hi! hi! hi! Inni surweyorzy odjeżdżają jutro i nie mogą na was czekać. Mnie, Dicka Stone i Willa Parkera przyjęto na przewodników w drodze wzdłuż Kanadianu do Nowego Meksyku. Myślę, że nie zechcecie tutaj nadal pozostać greenhornem!
Teraz spadła mi łuska z oczu. To wszystko było z góry ułożone! Surweyor, pomiary, może dla jednej z wielkich kolei, które zamierzono budować. Co za wieść radosna! Dalej nie było o co pytać, gdyż mój zacny Henry sam przystąpił, ujął mnie za rękę i rzekł:
— Powiedziałem wam już, dlaczego was lubię. Jesteście tu u zacnych ludzi, ale stanowisko nauczyciela domowego nie jest dla was. Musicie się udać na Zachód. Zwróciłem się w tym celu do Atlantik i Pacifik Company i kazałem wybadać wasze wiadomości tak, abyście się tego nie domyślili. Zdaliście dobrze i tu macie instalacyę.
Podał mi dokument. Gdy rzuciwszy nań okiem, przeczytałem przypuszczalną wysokość wynagrodzenia, ciemno mi się w oczach zrobiło. Stary przyjaciel mówił dalej:
Pojedzie się konno, potrzebujecie więc dobrego konia. Kupiłem dla was deresza, którego ujeździliście. Bez broni nie możecie się ruszyć, dostaniecie więc to stare gun, z którego tak dobrze zawsze trafiacie. I cóż wy na to, sir, he?
Z początku milczałem, a gdy wreszcie odzyskałem mowę, próbowałem nie przyjąć darów, ale bez skutku. Ci zacni ludzie postanowili mnie uszczęśliwić, byłbym ich dotknął głęboko, gdybym się był uparł przy odmowie. Aby na razie przynajmniej zapobiec rozwlekaniu tej sprawy, usiadła mylady przy stole, a my musieliśmy pójść za jej przykładem. Podczas jedzenia nie należało podejmować tego tematu.