Strona:PL Karol May - Winnetou 01.djvu/047

Ta strona została uwierzytelniona.
—   41   —

żeli gdybym tamtemu dowiódł, że nie jestem tchórzem. Wyrwałem mu ramię z ręki i odrzekłem:
— Ja smarkacz, greenhorn? Odwołajcie to natychmiast, mr. Rattlerze, bo grzmotnę wami o ziemię!
— Wy mną? — zaśmiał się. — Taki greenhorn jest naprawdę na tyle głupi, że...
Nie skończył mówić, gdyż tak uderzyłem go pięścią w skroń, że jak wór runął sztywnie na ziemię i nie ruszył się więcej. Kilka krótkich chwil trwała głęboka cisza, poczem zawołał jeden z towarzyszy Rattlera:
— All devills! Czy będziemy spokojnie patrzeć, jak taki przybłęda bije naszego dowódcę? Dalej na tego draba!
Poskoczył ku mnie. Wtem ja kopnąłem go w brzuch. To najpewniejszy środek, aby przeciwnika przewrócić, trzeba tylko stać mocno na drugiej nodze. Hultaj padł, a w tej samej chwili ja ukląkłem na nim i uderzyłem go w skroń tak, że go ogłuszyłem. Potem wstałem szybko, wyrwałem oba rewolwery z za pasa i zawołałem:
— Kto jeszcze? Niech przyjdzie!
Cała horda Rattlera miała wielką ochotę pomścić na mnie klęskę towarzyszy. Jeden spozierał na drugiego, lecz ja przestrzegłem:
— Posłuchajcie mnie, ludzie! Kto krokiem ku mnie postąpi, lub za broń chwyci, dostanie kulą w łeb! Myślcie sobie o greenhornach, co się wam podoba, ale ja wam dowiodę, że jeden taki, jak ja, da sobie radę z dwunastu takimi westmanami, jak wy!
Wtem stanął przy mnie Sam Hawkens i rzekł:
— A ja, Sam Hawkens, także was ostrzegam, jeśli się nie mylę. Ten młody greenhorn jest pod moją szczególną opieką. Ktoby się poważył włos mu zerwać z głowy, temu natychmiast wystrzelę dziurę w postaci. Ja nie żartuję. Zapamiętajcie to sobie! Hi-hi-hi!
Dick Stone i Will Parker uważali także za stosowne stanąć obok mnie, aby zaznaczyć, że są tego samego