Strona:PL Karol May - Winnetou 01.djvu/092

Ta strona została uwierzytelniona.
—   82   —

dźwiedź szukać mnie wśród jadowitego sapania i wściekłych uderzeń łapami. Jak szalony kręcił się na wszystkich czterech łapach w kółko, szarpał ziemię, skakał na wszystkie strony, sięgając łapami daleko od siebie, aby mnie chwycić, ale to mu się nie udało, gdyż na szczęście trafiłem dobrze. Byłby go może węch zaprowadził do mnie, ale ta szalona wściekłość zagłuszyła w nim instynkt.
Wreszcie zajął się niedźwiedź swoimi ranami, zaniedbując tego, który je zadał. Usiadł, podniósł się w tej pozycyi i zaczął sobie, parskając i kłapiąc zębami, przecierać oczy przedniemi łapami. Ja stanąłem czemprędzej przy nim i wbiłem mu dwa razy nóż między żebra. Sięgnął za mną w tej chwili, ale znowu napróżno, gdyż