Strona:PL Karol May - Winnetou 01.djvu/099

Ta strona została uwierzytelniona.
—   89   —

o nie tak ostrych i wyrazistych rysach, jak to zwykle bywa u czerwonoskórców. Oko jego miało wyraz spokojny, niemal łagodny, wyraz cichego wewnętrznego skupienia, które musiało go wynosić nad zwyczajnych współplemieńców. Na głowie nie nosił żadnego okrycia ciemne włosy związane były w kłąb, podobny do hełmu, w którym tkwiło orle pióro na znak godności wodza. Ubranie składało się z mokassynów, opatrzonych frędzlami spodni i ze skórzanej bluzy myśliwskiej. Wszystko bardzo proste i sporządzone nadzwyczaj trwale. Z za pasa wystawał nóż, oraz zwieszało się kilka torebek z drobiazgami, potrzebnymi westmanowi. Na szyi zauważyłem woreczek z lekami i fajkę pokoju z główką, toczoną ze świętej gliny. W ręku trzymał dwururkę, której części drewniane obite były srebrnymi gwoździami. Tą strzelbą, zwaną później strzelbą srebrną, miał się syn jego Winnetou tak bardzo wsławić.
Młodszego strój różnił się od stroju starszego tylko zgrabniejszem wykonaniem. Mokassyny ozdobione były szczecią jeżatki, a szwy spodni i bluzy delikatnemi czerwonemi nićmi. On nosił także na szyi woreczek z lekami, a do tego kalumet. Uzbrojenie stanowiły także, jak u ojca, nóż i dwururka. Głowę miał również okrytą, a włosy związane w węzeł, ale bez pióra. Były tak długie, że mimo węzła opadały mu z tyłu na plecy. Niejedna dama pozazdrościłaby mu tych wspaniałych, aż niebiesko połyskujących włosów. Rysy jego twarzy, jasno brunatnej, z lekkim odcieniem bronzu, odznaczały się jeszcze większą szlachetnością, niż rysy ojca. Jak się teraz domyśliłem, a później dowiedziałem, był w tym samym wieku, co i ja, i zrobił na mnie na pierwszy rzut oka głękokie wrażenie. Czułem, że musi być dobrym człowiekiem i posiadać nadzwyczajne zdolności. Przypatrzyliśmy się sobie nawzajem długiem i badawczem spojrzeniem, a w czasie tego wydało mi się, że z jego poważnych, ciemnych, o aksamitnym połysku, oczu zamigotało na krótką chwilę przyjazne mi światło