mi zadanie, które musiało połączyć mnie ściśle z tym szczepem. Czyżby to życzenie było tylko pustem, niepotrzebnie rzuconem, słowem? A może danem jest umierającemu, kiedy rozstaje się z ukochanymi, w ostatniej chwili, gdy jednem skrzydłem unosi się w wieczność — może danem mu jest spojrzeć w przyszłość? W tym wypadku należałoby coś podobnego przypuścić, gdyż udało mi się później spełnić życzenie Kleki-petry, choć teraz zanosiło się prawie na to, że spotkanie moje z Winnetou przyprawi mnie tylko o zgubę.
Czemu tak prędko dałem umierającemu przyrzeczenie? Z litości? Prawdopodobnie. Ale istniał także inny powód, choć nieświadomy. Winnetou wywarł na mnie wrażenie jak nikt inny dotąd. On był w równym wieku ze mną, a tak mnie jednak przewyższał; wyczułem to na pierwszy rzut oka. Poważna i dumna przejrzystość aksamitnie miękiego spojrzenia, spokojna pewność w postawie i każdym ruchu, rzewne tchnienia głębokiego, niemego cierpienia, które dostrzegłem na jego twarzy młodzieńczej, podziałały na mnie natychmiast. Na jaki szacunek zasługiwało zachowanie się jego i ojca! Inni ludzie, czerwoni czy biali, byliby się rzucili zaraz na mordercę i zabili. Ci dwaj nie zaszczycili go nawet spojrzeniem i ani jednym ruchem twarzy nie okazali tego, co się działo w ich duszach. Czemże my byliśmy wobec nich? Gdy drudzy smacznie zajadali mięso, ja siedziałem tak pogrążony w myślach, dopóki Hawkens nie zbudził mnie z tej zadumy:
— Co z wami, sir? Nie jesteście głodni?
— Nie będę jadł.
— Tak? Wolicie się ćwiczyć w myśleniu! Ostrzegam was, że nie wolno wam do tego się przyzwyczajać. Mnie także złości dzisiejsze zajście, ale westman musi się nauczyć obojętności na takie występy. Nie darmo nazywa się Zachód „dark and bloody grounds:“ ciemnym i krwawym gruntem. Wierzcie, że ziemia tu na każdym kroku przepojona jest krwią, a kto ma nos tak delikatny, że tego wąchać nie może, niechaj w domu zostanie i pije
Strona:PL Karol May - Winnetou 01.djvu/125
Ta strona została uwierzytelniona.
— 113 —