Strona:PL Karol May - Winnetou 01.djvu/138

Ta strona została uwierzytelniona.
—   126   —

wyjaśnić nie da. Nauczyciel swych czytelników! Ciągnąć zyski z robienia książek! To śmieszne!
— Ale pomyślcie o zaszczycie, Samie!
— Jakim zaszczycie? — zapytał, zwracając się szybko do mnie.
— Być czytanym przez tylu ludzi. W ten sposób dochodzi się do sławy.
Podniósł prawą rękę z szynką i krzyknął:
— Sir, przestańcie w tej chwili, bo rzucę wam w głowę tymi dwunastoma funtami szynki. Tam jej miejsce, gdyż jesteście tacy głupi, a nawet głupsi od niedźwiedzia! Wsławić się robieniem książek! Czy słyszał kto podobne twierdzenie? Ja jeszcze nie słyszałem! Co wy wiecie o sławie! Ja wam powiem, jak się sławę zdobywa. Oto leży tu skóra niedźwiedzia. Przypatrzcie się jej! Utnijcie uszy i załóżcie za wstążkę od kapelusza, wyrwijcie z łap pazury, a zęby z paszczy, zróbcie z tego łańcuch i powieście go sobie na szyi. Tak postępuje każdy biały westman i Indyanin, ilekroć ma to wielkie szczęście zabić szarego niedźwiedzia. Potem mówią o nim wszędzie, gdzie się pokaże: „Popatrzcie na tego człowieka! On zmierzył się z szarym niedźwiedziem“. Każdy z szacunkiem ustępuje mu miejsca, a imię jego powtarzają od namiotu do namiotu i od jednej miejscowości do drugiej. W ten sposób staje się człowiek sławnym. Zrozumiano? A zasadzcie sobie swoje książki za kapelusz i powieście łańcuch z nich na karku! Co powiedzą na to, hę? Że jesteście waryatem, zupełnym waryatem! Taką sławę, a nie inną zdobędziecie sobie swojem pisaniem książek!
— Ależ Samie, dlaczego się tak zapalacie? Wam powinno to być zupełnie obojętnem, co ja uczynię.
— Tak? Obojętnem? Mnie? Do wszystkich dyabłów! Co za człowiek z was, jeśli się nie mylę? Miłuję go jak syna, wprost zakochałem się w nim i mam z obojętnością patrzeć na to, co on sobie poczyna. Nie, tego mi już za wiele! Posiada siłę bawołu, mięśnie mustanga, ścięgna jelenia, oko sokoła, ucho myszy i pięć albo