Strona:PL Karol May - Winnetou 01.djvu/213

Ta strona została uwierzytelniona.
—   197   —

odważyć się na wszystko, a w razie ucieczki Apacza natychmiast starać się o ratowanie siebie samego.
Ale jakżeż pomyliłem się wtedy w tem mniemaniu o Winnetou! Pokazało się właśnie, że go nie znałem. Kiedy później rozmawialiśmy o tem wyswobodzeniu, opowiedział mi swoje myśli ówczesne. Oto poczuwszy ręce moje na swoich nogach i rękach, sądził że to Apacz. Schwytano wprawdzie — myślał sobie — wszystkich, których miał z sobą, ale mógł iść za nimi niepostrzeżenie jaki wywiadowca, lub poseł, wiozący wieści od oddziału głównego. Winnetou był pewny uwolnienia i czekał na zbawcze cięcia noża. Nie byłby jednak zmienił swej postawy przy drzewie, lecz byłby pozostał na razie w tej samej, gdyż nigdy nie byłby umknął bez ojca, a zarazem pamiętał, że szybką ucieczką naraziłby na niebezpieczeństwo tego, który go oswobodził.
Najpierw przeciąłem dolne rzemienie, górnego nie mogłem z ziemi dosięgnąć, a gdyby mi się to było nawet udało, to jednak należało być ostrożnym, ażeby Winnetou nie skaleczyć w rękę. Trzeba więc było wstać, ale w takim razie mógł mnie spostrzec strażnik. Aby jego uwagę odwrócić, przyniosłem właśnie z sobą nieco piasku. Sięgnąłem ręką do kieszeni, wyjąłem odrobinę i rzuciłem ją obok Winnetou i strażnika na krzak kolczasty. To wywołało szelest. Czerwonoskóry oglądnął się, popatrzył na krzak, ale się wnet uspokoił. Drugi rzut wzbudził w nim już podejrzenie. W krzaku mógł się znajdować jaki płaz jadowity. Powstał, podszedł do krzaka i przypatrzył mu się badawczo. Odwrócił się przytem do nas plecyma. W tej chwili ja się podsunąłem i przeciąłem górny rzemień. Wpadły mi przytem w oko wspaniałe włosy Winnetou, związane na głowie w węzeł, podobny do hełmu i spadające potem obficie na plecy. Uchwyciwszy lewą ręką cienki kosmyk tych włosów, odciąłem go prawą i obsunąłem się znowu na ziemię.
Na co to zrobiłem? Aby w razie potrzeby mieć w ręku dowód, że to ja go odciąłem.
Ku mej radości Winnetou nie ruszył się nawet, lecz