chodził od wody, lecz był w mej głowie jako skutek uderzenia kolbą, które mnie powaliło, a ból w plecach sprawił cios, zadany mi przez Winnetou. Krew płynęła mi z ust wciąż jeszcze, wciskała mi się do gardła i dławiła mnie. Usłyszałem okropne charczenie i zgrzytanie i zbudziłem się całkiem. Tym charczącym byłem ja sam.
— On się rusza! Dzięki Bogu, rusza się! — doszedł mnie głos Sama.
— Tak, ja także zauważyłem! — odrzekł Dick Stone.
— Teraz oczy otwiera! — Żyje, żyje! — dodał Will Parker.
Istotnie podniosłem powieki. Widok, jak mi się na pierwszy rzut oka przedstawił, wcale nie był pocieszający. Znajdowaliśmy się jeszcze na placu boju. Dokoła płonęło może dwadzieścia ognisk, a wśród nich uwijało się z pięciuset Apaczów. Wielu z nich rannych. Zauważyłem także znaczną liczbę zabitych, których ułożono w dwa rzędy, w jednym Apaczów, w drugim Keiowehów. Pierwsi stracili jedenastu, a drudzy trzydziestu wojowników. Dokoła leżeli pojmani Keiowehowie, silnie skrępowani: ani jeden nie uszedł. Wodza Tanguy także nie brakło między nimi. Starszego inżyniera i surveyorów nie dostrzegłem, gdyż zabito ich dlatego, że się bronili.
Niedaleko od nas leżał człowiek, skurczony w kółko mniej więcej tak, jak ongiś ofiary inkwizycyi przy torturach, zwanych kozłem hiszpańskim. Był to Rattler. Apacze związali go tak w krąg, aby mu sprawić ból większy. Jęczał tak, że mimo jego nędzy i upadku moralnego litość mnie brała. Towarzysze jego nie żyli już, gdyż wystrzelano ich zaraz w pierwszym ataku. Jego oszczędzono, żeby jako morderca Kleki-petry poniósł śmierć cięższą, połączoną z większemi mękami.
Ja miałem także skrępowane ręce i nogi, a tak samo Stone i Parker, który leżał po mej lewej ręce. Po prawej siedział Sam Hawkens. Nogi miał skrępowane, a lewą rękę związaną na plecach; prawą, jak się później do-
Strona:PL Karol May - Winnetou 01.djvu/250
Ta strona została uwierzytelniona.
— 232 —