Strona:PL Karol May - Winnetou 01.djvu/255

Ta strona została uwierzytelniona.
—   237   —

łeś, aby ujść śmierci męczeńskiej, przekonało nas niezbicie, że jesteście dla nas jeszcze większymi wrogami niż te psy Keiowehy. Skradałeś się ku nam i podsłuchałeś nas. Gdybyś nam sprzyjał, byłbyś nas ostrzegł, a wówczas nie napadniętoby na nas nad wodą i nie przywiązanoby nas do drzew.
— Ale wy bylibyście pomścili na nas śmierć Kleki petry, albo, gdybyście byli z wdzięczności tego nie uczynili, tobyście byli nam przeszkodzili w dokończeniu robót.
— Bylibyście i tak tego zrobić nie mogli. Zmyślasz wymówki, które dziecko potrafi przejrzeć. Czy uważasz Inczu-czunę i Winnetou za tak głupich, a nawet głupszych od małego dziecka?
— Ani mi to w głowie nie postało! Old Shatterhand znowu zemdlał. Gdyby był przytomny i zdołał przemówić, potwierdziłby prawdziwość słów moich.
— Kłamałby tak samo, jak ty. Blade twarze to sami kłamcy i oszuści. Znałem tylko jednego białego, w którego sercu mieszkała prawda, był nim przez was zamordowany Kleki-petra. Nie wiele już brakowało, żebym się co do Old Shatterhanda pomylił. Widziałem jego odwagę, oraz siłę fizyczną i podziwiałem go. Z jego oczu przebijała szczerość, zdawało mi się, że go pokocham. Ale to był taki sam złodziej krajów jak inni: dopuścił do tego, że nas zwabiono w pułapkę i po dwakroć uderzył mnie pięścią po głowie. Dla czego Wielki Duch stworzył takiego człowieka i dał mu serce takie fałszywe?
Starałem się spojrzeć na Winnetou, gdy mnie dotykał, ale wtedy znużone nerwy odmówiły posłuszeństwa woli. Ciało moje było jakby z eteru, jakby z jakichś nieuchwytnych dla zmysłów pierwiastków, nie mogło też odczuć tego, co jest uchwytne. Teraz jednak, gdy uświadomiłem sobie ten wyrok Winnetou, posłuchały mnie powieki; otwarły się, dzięki czemu ujrzałem go stojącego obok mnie. Miał teraz na sobie lekkie płócienne ubranie, był bez broni, a w ręku trzymał książkę, na której widniał napis Hiawatha. Ten Indyanin, ten syn narodu, zaliczanego do „dzikich“, umiał więc nie tylko czytać,