lecz posiadał nawet zmysł dla rzeczy wyższych. Sławny poemat Longfellowa w ręku Apacza! Czy byłbym kiedy coś podobnego przypuścił?
— Znowu ma oczy otwarte! — zawołał Sam, a Winnetou zwrócił się do mnie. Przystąpił, rzucił na mnie długie, przeciągłe spojrzenie i zapytał:
— Czy nie możesz mówić?
Potrząsnąłem głową.
— Czy boli cię ciało?
Nastąpiła taka sama odpowiedź.
— Bądź ze mną szczery! Jeśli się człowiek ze snu śmierci budzi, nie może mówić nieprawdy. Czy wy czterej chcieliście nas rzeczywiście ocalić?
Skinąłem głową dwukrotnie.
Na to machnął on pogardliwie ręką i rzekł, z widocznem oburzeniem w głosie:
— Kłamstwo, kłamstwo, kłamstwo! Nawet nad ponownie otwartym grobem kłamstwo! Gdybyś był prawdę powiedział, byłbym może pomyślał, że jeszcze się poprawisz i byłbym poprosił ojca Inczu-czunę o darowanie ci życia. Ale ty nie jesteś godny takiego wstawienia się, musisz więc umrzeć. Będziemy cię pielęgnowali troskliwie, ażebyś wnet przyszedłszy do zdrowia, odzyskał siły i mógł przez długi czas wytrzymać męczarnie, które na ciebie czekają. Gdybyś umarł prędko jako człowiek chory i słaby, to nie byłaby kara.
Dłużej nie zdołałem trzymać oczu otwartych i zamknąłem je znowu. O gdybym był mógł przemówić! Sam, ten zresztą taki chytry Sam Hawkens, nie prowadził bynajmniej bystro naszej obrony. Ja byłbym się wziął do tego całkiem inaczej. On, jak gdyby odgadł moje myśli, zaczął przedstawiać młodemu wodzowi Apaczów:
— Dowiedliśmy ci jasno i niezbicie, że byliśmy po waszej stronie. Waszym wojownikom miano zadać straszne męki i aby temu przeszkodzić, walczył Old Shatterhand z „Nożem-piorunem“ i zwyciężył go. Naraził więc życie swoje na niebezpieczeństwo i teraz ma ponieść w nagrodę za to śmierć męczeńską?
Strona:PL Karol May - Winnetou 01.djvu/256
Ta strona została uwierzytelniona.
— 238 —