Strona:PL Karol May - Winnetou 02.djvu/139

Ta strona została uwierzytelniona.
—   385   —

prowadziły w tę stronę, w której domyślałem się obu wodzów, a wychodziły z niedalekich zarośli, z których wysterczało kilka pokrytych jeszcze liśćmi szkarłatnych dębów. Tam więc skierowałem najpierw swoje kroki.
Gdy wdarłem się między zarośla, ujrzałem tam stojące cztery konie, na których poprzedniego dnia jechali Santer i jego trzej towarzysze. Po ziemi poznać było, że ci czterej opryszkowie noc tu spędzili. A zatem wrócili! Po co? Chyba tylko ze względu na nas. Nosili się pewnie z zamiarami, które wyjaśnił mi był Winnetou. Sam Hawkens nie pomylił się więc wczoraj wieczorem i zobaczył rzeczywiście oczy, ale spłoszył szpiega niewłaściwem zachowaniem się, zanim jeszcze wystrzelił. Teraz było pewnem, że nas podsłuchano. Santer śledził nas, aby tego z nas, którego sobie upatrzy, pochwycić potem samego. Ale to miejsce znajdowało się tak daleko od naszego obozu. Jak mógł nas stąd obserwować?
Przypatrzyłem się drzewom. Były wysokie, lecz niezbyt grube, łatwo więc było na nie się wdrapać. Na korze jednego z drzew wyraźnie widniały draśnięcia, które mogły tylko od ostróg pochodzić. Wyleźli więc byli na drzewo, a stamtąd widzieli, jeśli nie sam obóz, to każdego, kto go opuścił. O nieba! Co za myśl przyszła mi teraz do głowy! O czem mówiliśmy wczoraj, zanim Sam owe oczy spostrzegł? O dzisiejszej wyprawie Inczu-czuny i dzieci jego po złoto. Podsłuchiwacz to słyszał, a wylazłszy dzisiaj rano na drzewo, widział przechodzących tych troje, na których czekał. Wkrótce więc potem udał się za nimi z trzema towarzyszami. Winnetou w niebezpieczeństwie, a Nszo-czi i ojciec jej także! Musiałem oczywiście w tej chwili jak najprędzej ruszyć za opryszkami. Nie mogłem sobie nawet pozwolić na to, by powrócić do obozu i dać znać o tem, co się święciło. Odwiązałem coprędzej jednego z koni, wyciągnąłem go z zarośli, wskoczyłem i popędziłem tropem tych drabów, który się niebawem złączył ze śladami wodzów.
Starałem się przytem o wskazówki, gdzie należy szukać pokładów złota na wypadek, gdybym trop zgu-