— Nie, ale przypuszczam, że go nie zraniłem.
Skinął lekko głową, uścisnął mi rękę i rzekł:
— Niech mi mój brat wybaczy, że zapytałem o to, czy trop nie stracony! Old Shatterhand wykonał swe zadanie znakomicie, a na końcu postąpił sobie nawet bardzo mądrze. Sam Hawkens będzie bardzo żałował nieostrożności, ale mu ją przebaczymy i wydobędziemy go z niewoli. Ja także tak sądzę, jak mój brat; Keiowehowie nadejdą, lecz zastaną nas innymi, niż się spodziewają. Z jeńcem nie należy się źle obchodzić, ale pilnować go trzeba ostro. Jutro wybuduje się grobowce dla Inczu-czuny i Nszo-czi. Czy mój brat będzie przy tem?
— Byłoby mi bardzo przykro, gdyby Winnetou na to nie zezwolił!
— Nie zezwalam, lecz proszę o to. Twoja obecność zachowa może życie wielu synom bladych twarzy. Prawo krwi domaga się śmierci wielu białych ludzi, lecz oko twoje jest jako słońce, które rozmiękcza twardy lód i zamienia go w wodę orzeźwiającą. Wiesz, kogo utraciłem. Bądź mi ojcem i bądź mi siostrą zarazem; proszę cię o to, Szarlih!
Łza zabłysła mu w oku. Wstydził się jej i nie pokazałby jej przed nikim, tylko przedemną jej nie ukrywał. Pobiegł do chaty, w której, jak wspomniałem, leżeli zmarli, i zniknął w jej wnętrzu. Dziś po raz pierwszy nazwał mnie po imieniu, Karol, i wymawiał to później zawsze tak, jak teraz, Szarlih.
Powinienbym teraz opowiedzieć o pogrzebie, który się odbył ze wszystkiemi indyańskiemi ceremoniami. Wiem, że dokładny opis byłby zajmujący, ale kiedy przypominam sobie owe smutne godziny, odczuwam dziś jeszcze ból tak głęboki, jak gdyby to dopiero wczoraj się stało, a opis ich wydaje mi się jakby ubliżeniem nie grobowcom, które wznieśliśmy wtedy pod Nugget-tsil, lecz pomnikowi, wystawionemu w mem sercu zamordowanym, który nieustanną, pełną uszanowania opieką otaczam. Dla tego proszę, żeby mi było wolno zaniechać tego opisu.
Zwłoki Inczu-czuny przywiązano do konia, poczem
Strona:PL Karol May - Winnetou 02.djvu/181
Ta strona została uwierzytelniona.
— 427 —