jak dorośli. Nam ani przez myśl nie przejdzie jechać dalej tym śladem.
Stosownie do tych słów zboczył z tropu, wiodącego na południowy wschód i zwrócił się wprost ku wschodowi. Znajdowaliśmy się między dorzeczem południowego Kanadianu i północnego ramienia rzeki Red River, do którego Winnetou miał zamiar się dostać.
Konie tych Apaczów, którzy wraz ze mną ścigali Santera, były dość wyczerpane i dla tego jazda nasza nie była tak prędka, jak sobie tego życzyliśmy. W dodatku kończyły się nasze zapasy żywności i zachodziła obawa, że będziemy skazani na to, co upolujemy codziennie, a to byłoby nam wyszło na niekorzyść, gdyż po pierwsze tracilibyśmy czas, z którego nie mogliśmy ani godziny poświęcić, a powtóre nie dałoby się podczas polowania zachować koniecznej ostrożności, zostawialibyśmy bowiem za sobą ślady, czego właśnie należało unikać.
Szczęściem napotkaliśmy pod wieczór małą gromadkę bizonów. Były to ostatki wielkich trzód bawolich, które już były ukończyły wędrówkę na południe. Zabiliśmy dwie krowy i zaopatrzyliśmy się w mięso na cały tydzień. Teraz mogliśmy już myśleć tylko o właściwym celu naszej podróży.
Nazajutrz dostaliśmy się do północnego ramienia rzeki Red, ubogiej wprawdzie w wodę, ale ujętej w brzegi dość zielone, gdy natomiast dotychczas jechaliśmy wciąż po zeschłej trawie bawolej. Mieliśmy więc odtąd paszę dla koni.
Salt Fork płynie z zachodu i uchodzi z prawej strony do Red River, tworząc w ten sposób kąt, w którym leżała wówczas wieś naczelnika Keiowehów, Tanguy. Znajdowaliśmy się po lewej, więc po drugiej stronie „Czerwonej rzeki“ i dlatego mogliśmy przypuścić, że nas nikt nie spostrzeże. Mimoto, dotarłszy do okolicy ujścia Salt Forku, objechaliśmy je łukiem i zbliżyliśmy się do Red River o pół dnia drogi poniżej ujścia. Z tych samych względów ostrożności użyliśmy do tego nocy
Strona:PL Karol May - Winnetou 02.djvu/216
Ta strona została uwierzytelniona.
— 462 —