a przynajmniej do Nowego Jorku. Nie ociągając się długo, wsiadłem na statek.
Dla ostrożności powinienem był zamienić gotówkę na przekaz w jakimś banku, ale czy któremu z bankierów nowoorleańskich można było zaufać! W dodatku czasu na to nie miałem, gdyż ledwie zdołałem kupić bilet przed odjazdem statku, wiozłem więc całą gotówkę z sobą.
Aby się krótko załatwić z nieszczęsnym wypadkiem, któremu w tej podróży uległem, powiem tylko, że w nocy zaskoczył nas niespodzianie huragan. Było wprawdzie ponuro i wietrzno, ale płynęliśmy dość gładko i nic nie zapowiadało niebezpiecznego orkanu. Poszedłem więc spać tak samo jak inni podróżni. Po północy przebudziło mnie nagle wycie i ryk burzy. Ledwie zerwałem się z łóżka, uderzył statek o coś tak silnie, że upadłem na ziemię, a na mnie runęła z trzaskiem kajuta, w której spałem z trzema innymi podróżnymi. Kto w takich razach myśli o pieniądzach! Życie może zależeć od jednej chwili, a w głębokiej ciemności i beznadziejnem zamieszaniu byłbym może musiał długo szukać bluzy z pularesem. Wydobyłem się czemprędzej z pod zwalisk i pośpieszyłem, a raczej potoczyłem się na pokład, gdyż statek trzeszczał i skrzypiał okropnie.
Na dworze nic nie widziałem z powodu nieprzebitej ciemności. Huragan obalił mnie natychmiast, a fala przewaliła się przezemnie. Zdawało mi się, że słyszę wrzaski, ale wycie orkanu przegłuszyło je. Nagle kilka szybko po sobie następujących błyskawic rozjaśniło na parę chwil nocne ciemności. Ujrzałem wzburzone fale i ląd za niemi. Statek wpakował się między skały, a napór wody podnosił go ciągle z tyłu. Był stracony i mógł lada chwila się rozstrzaskać. Łodzie woda zabrała. Gdzie należało szukać ocalenia? Tylko w pływaniu! Nowa błyskawica rzuciła światło na pokład. Tu leżeli ludzie i trzymali się kurczowo rozmaitych przedmiotów, aby ich nie porwały fale! Ja natomiast sądziłem, że trzeba się właśnie takiej fali powierzyć.
Wtem nadpłynęła jedna, jak dom wysoka i wido-
Strona:PL Karol May - Winnetou 03.djvu/016
Ta strona została uwierzytelniona.
— 6 —