bo musiałbym wam dowieść, że nie jestem greenhorn. Można być grzecznym, a mimoto starym wygą.
— Pshaw! — odrzekł ze spokojem. — Nie wyglądacie na niego. Nie starajcie się wywołać w sobie gniewu, bo to nie doprowadziłoby do niczego. Nie pomyślałem o was nic złego, nie wiem tedy istotnie, jak chcielibyście się ze mną zaczepić. Old Death nie da się groźbą wyprowadzić z równowagi!
Old Death! Ach, więc to był Old Death! Słyszałem już o tym znanym, sławnym nawet westmanie. Sławą jego rozbrzmiewały wszystkie obozowe ogniska po dru giej stronie Mississipi, a imię jego nieobce było nawet w miastach Wschodu. Jeśli w opowiadaniach o nim była choć dziesiąta część prawdy, to był to strzelec i poszukiwacz ścieżek, przed którym zdjąć należało kapelusz. Wiek jednego pokolenia spędził na uwijaniu się po Zachodzie i nie odniósł pomimo niebezpieczeństw, na jakie się narażał, ani jednej rany. Dla tego zabobonni uważali go za takiego, którego się kula nie ima.
Nie wiedziano, jak się właściwie nazywał. Old Death, „Stara Śmierć“, było jego nom de guerre, nadanem przez ludzi z powodu jego nadzwyczajnie wychudłej postaci. Widząc go przed sobą, przekonałem się, że ci, co go tak nazwali, niedalecy byli od prawdy.
Niezwykle wysoki, pochylony stale naprzód, wyglądał istotnie, jak gdyby się składał tylko ze skóry i kości. Skórzane spodnie chwiały mu się na nogach. Skórzana również bluza skurczyła się na nim z czasem tak, że rękawy sięgały ledwie po łokcie. Obie kości, składające przedramię, przezierały przez skórę jak u szkieletu.
Z tej bluzy wystawała długa kościotrupia szyja, a w niej wisiała krtań w skórze, jak w woreczku. A cóż dopiero głowa! Zdawało się, że niema na niej pięciu łutów mięsa. Oczy leżały głęboko w oczodołach, a nu głowie nie było ani jednego włosa. Strasznie zapadłe policzki, kańciaste szczęki, występujące mocno kości policzkowe i zapadnięty, perkaty, nos składały się rzeczywiście na trupią głowę, której można się było przestra-
Strona:PL Karol May - Winnetou 03.djvu/024
Ta strona została uwierzytelniona.
— 14 —