— I tak — ciągnąłem dalej — podobaliśmy się sobie nawzajem, że on zaszczycił mnie swoją fotografią. Ja nie noszę swojej z sobą, musiałem mu jednak przyrzec, że dam mu ją dzisiaj, gdyż postanowiliśmy się zobaczyć. Oto jego fotografia.
Pokazałem jej wizerunek Gibsona, który zawsze miałem przy sobie.
— Słusznie, to jest sekretarz — rzekła rzuciwszy okiem. — Niestety, zobaczy go pan nierychło, a od master Ohlerta nie otrzyma pan już żadnego wiersza, gdyż obaj już odjechali.
Przestraszyłem się, ale zapanowałem nad sobą rychło i zauważyłem na to:
— Bardzo mi przykro! Pomysł odjazdu przyszedł im chyba bardzo nagle.
— Rzeczywiście! To bardzo a bardzo smutna historya. Master Ohlert wprawdzie o tem nie mówił, bo nikt sam ran swoich nie dotyka, ale jego sekretarz powierzył mi tę tajemnicę pod warunkiem, że będę milczała, Musi pan wiedzieć, że cieszę się zawsze zaufaniem tych. co czasowo u mnie mieszkają.
— Wierzę pani. Jej wytworne maniery, jej delikatne formy towarzyskie stwierdzają, że to całkiem naturalne. — ćmiłem najbezczelniej.
— O proszę bardzo! — rzekła dotknięta mile tem, aczkolwiek niezgrabnem, pochlebstwem. — Ta historya do łez mnie wzruszyła, raduję się, że nieszczęśliwemu młodzieńcowi udało się jeszcze wczas umknąć.
— Umknąć? To brzmi całkiem tak, jak gdyby go ścigano!
— Tak też jest w istocie.
— Ach! Jakież to dziwne! Tak wysoce uzdolniony genialny poeta ścigany! Jako redaktor, a zatem po części kolega tego nieszczęśliwego, pragnę dowiedzieć się czegoś bliższego o nim. Dziennikarstwo przedstawia znaczną potęgę. Może byłoby wskazanem ująć się za nim w artykule. Jaka szkoda, że zaznajomiono panią z tą niezwykłą historyą tylko pod warunkiem milczenia!
Strona:PL Karol May - Winnetou 03.djvu/039
Ta strona została uwierzytelniona.
— 29 —