Strona:PL Karol May - Winnetou 03.djvu/046

Ta strona została uwierzytelniona.
—   36   —

rozłam między ludnością Teksasu. Jedni wystąpili otwarcie za Juarezem, drudzy zaś przeciwko niemu, nie z przekonania, lecz na przekór. Te zamieszki utrudniały w wysokim stopniu podróże w tym kraju. Na nic się nie przydawała ostrożność i ukrywanie barwy politycznej, bo do jej wyjawienia poprostu zmuszano.
Co do Niemców, zamieszkałych w Teksas, to byli oni sami z sobą w niezgodzie. Jako Niemcy sprzyjali Maksymilianowi, ale z drugiej strony nie dogadzało to ich patryotyzmowi, że występował pod egidą Napoleona. Wetchnęli dość republikańskiego powietrza i wiedzieli, że najście Francuzów na kraj Montezumy ma jedynie na celu odświeżenie francuskiej „gloire“, aby w ten sposób odwrócić wzrok Francuzów od własnych nieuleczalnych ułomności i błędów. To też Niemcy zachowywali się milcząco i trzymali się zdala od demonstracyi politycznych, zwłaszcza że podczas wojny secesyjnej stali po stronie Stanów północnych, a przeciwko baronom, którzy usiłowali nie dopuścić do zniesienia niewolnictwa.
Takie tam panowały stosunki wtedy, kiedy ujrzeliśmy nizinę nadmorską, dzielącą zatokę Matagordy od Meksykańskiej. Wpłynęliśmy przez Paso Caballo i musieliśmy zaraz potem zapuścić kotwicę, gdyż zatoka jest tak płytka, że głębiej sięgającym okrętom grozi niebezpieczeństwo utknięcia na dnie.
Nieco dalej od brzegu stało na kotwicy kilka małych statków, a na morzu wielkie okręty, trzymasztowce i jeden parowiec. Kazałem się oczywiście zawieźć zaraz do Matagordy, by się dowiedzieć, czy rychło pojadę do Kwintany. Usłyszałem niestety, że dopiero za dwa dni odpłynie tam okręt. Zostałem więc na miejscu i złościłem się, ponieważ Gibson zyskiwał przez to cztery dni i mógł zniknąć bez śladu. Pocieszałem się tylko tem, że zrobiłem wszystko, co było można w danych okolicznościach.
Ponieważ skazany byłem na czekanie, wyszukałem sobie zajazd, do którego poleciłem zanieść rzeczy ze statku.
Matagorda była wówczas mniejszem miastem niż