Strona:PL Karol May - Winnetou 03.djvu/077

Ta strona została uwierzytelniona.
—   65   —

tak zachować, jak tego zażądam. Nie użyjcie przedewszystkiem broni. Schowajcie strzelby pod ławą razem z siodłami. Obrona pogorszyłaby sprawę.
— All devils! Czy mamy się dać spokojnie zlynchować, master? — zawołał Old Death z zakłopotaniem.
— Nie. Trzymajcie się biernej obrony, a w stosownej chwili poskutkuje mój środek. Ochłodzimy tych łajdaków kąpielą. Zdajcie się już na mnie. Brak mi teraz czasu na długie wyjaśnienia. Oto oni się zbliżają.
Rzeczywiście wychodziła szajka z restauracyi. Kapitan odwrócił się szybko od nas i dał konduktorowi jakieś rozkazy. Ten pobiegł do sternika, obok którego stali dwaj pokładowi posługacze, a wkrótce potem ujrzałem go, jak spokojnym podróżnym udzielał pocichu wskazówek, ale dłużej nie mogłem na niego zważać, gdyż mnie i Old Deatha zajęli secesyoniści. Spostrzegłem jeszcze tylko, że owi spokojni podróżni skupili się jak najciaśniej na przednim pokładzie.
Zaledwie pijani opuścili restauracyę, otoczyli nas obu. My stosownie do życzenia kapitana odłożyliśmy strzelby.
— To on! — zawołał wczorajszy mówca, wskazując na mnie. — Szpieg Stanów północnych, które stoją po stronie Juareza. Wczoraj jeszcze ubrany był jak elegancki gentleman, a dziś ma na sobie ubranie traperskie. Na co on się przebiera? Zabił mi psa, a obaj zagrażali mi rewolwerami.
— To szpieg, tak, to szpieg! — wołali drudzy mieszanymi głosami. — Dowodzi tego jego przebranie. Utwórzcie zaraz jury! Niech zawiśnie łajdak! Precz z północnymi Stanami, z Jankesami i ich kreaturami!
— Co wyrabiacie tam, gentlemani? — zawołał z góry kapitan. — Ja chcę mieć spokój i porządek na statku. Nie róbcie zgiełku i zamieszania między podróżnymi!
— Milczcie, sir! — ryknął któryś z szajki. — My chcemy także porządku i zaraz go tu sobie zrobimy. Czy do waszych obowiązków należy zabieranie szpiegów?
— Moim obowiązkiem jest przewozić ludzi, którzy