Strona:PL Karol May - Winnetou 03.djvu/141

Ta strona została uwierzytelniona.
—   129   —

lub wróbel na nich zwracał uwagę. Mówca skarży się, że już nawet nazwano go przyjacielem Kukluksów, czego on nie może na sobie zostawić i postara się przynajmniej o to, żeby ci ludzie odeszli ze wstydem i raz na zawsze zaniechali powrotu. Zapytuje więc panów sędziów przysięgłych, czy oskarżeni winni są usiłowanego morderstwa, rabunku, uszkodzenia ciała jakoteż podpalania i prosi, żeby nie odkładali odpowiedzi do ostatniego grudnia przyszłego roku, gdyż zgromadziło się tu mnóstwo czcigodnych słuchaczy, wobec których nie wolno zbyt długo zwlekać z wyrokiem.
To sarkastyczne przemówienie nagrodzono hucznymi oklaskami. Panowie przysięgli zgromadzili się w kącie, naradzali się przez kilka minut, a ich przewodniczący podał do wiadomości wynik narady. Werdykt brzmiał: winni. Teraz nastąpiła cicha narada szeryfa z wotantami. Wpadło mi w oko, że szeryf podczas tego kazał uwięzionym odebrać wszystko, co mieli po kieszeniach, a szczególnie pieniądze, które natychmiast przeliczono. Szeryf skinął głową i podniósł się, by ogłosić wyrok.
— Panowie — rzekł — oskarżonych uznano winnymi. Sądzę, że będę wyrazem waszych życzeń, jeśli nie tracąc wielu słów, powiem, na czem polega kara, dla której oznaczenia i energicznego wykonania zebraliśmy się tutaj. Zarzuconych winnym zbrodni nie dokonano, dla tego w myśl apelacyi pana obrońcy do naszych uczuć humanitarnych i chrześcijańskich zapatrywań, postanowiliśmy zaniechać bezpośredniego ukarania...
Oskarżeni odetchnęli widocznie, u słuchaczy zaś odezwało się kilka okrzyków niezadowolenia. Szeryf mówił dalej:
— Zaznaczyłem już pierwej, że usiłowanie dokonania zbrodni pociąga za sobą niebezpieczeństwo. Jeżeli Kukluksów nie ukarzemy, musimy się przynajmniej postarać o to, żeby na przyszłość nie byli dla nas groźni. Postanowiliśmy zatem wydalić ich ze stanu Teksas i to z takim dla nich wstydem, że im nigdy już na myśl nie przyjdzie pokazać się tutaj. Dla tego zarządzam naj-