również nadal. Zapytuję cię, czy uznasz nas za swoich przyjaciół, czy też nie?
— Naradzę się z moimi wojownikami.
— Wódz Komanczów musi swoich ludzi pytać o radę? Tego byłbym nie przypuścił. Ponieważ jednak to mówisz, przeto niewątpliwie tak jest. My jako wodzowie czynimy, co nam się podoba, posiadamy zatem więcej powagi i władzy niż ty, a wobec tego, nie możemy z tobą siedzieć przy ognisku. Dosiędziemy koni i odjedziemy.
Old Death powstał, trzymając wciąż jeszcze w ręku oba rewolwery. „Wielki Niedźwiedź“ zerwał się, jak ukąszony przez żmiję, oczy mu rozgorzały, a wargi rozchyliły się, odsłaniając białe zęby. To świadczyło dostatecznie o jego wewnętrznem wzburzeniu. W razie walki bylibyśmy przypłacili śmiercią zuchwalstwo starego skuta, z drugiej strony jednak było równie pewnem, że wielu Komanczów padłoby z naszej ręki. Młody wódz wiedział, jak straszną bronią jest taki obracający się pistolet i że jego pierwszego dosięgłaby kula. Był przed swoim ojcem odpowiedzialny za wszystko, coby przedsięwziął na własną rękę, a chociaż u Indyan nie zmuszają nikogo do udziału w wyprawie wojennej, to jednak każdy, jeśli raz wyruszył, musi poddać się żelaznej dyscyplinie i nieubłaganemu prawu. Ojciec rzuca własnych synów w objęcia śmierci. Kto się okazał tchórzem w walce, niedołężnym, lub bezsilnym w panowaniu nad sobą i przenoszeniu względów ogólnych nad własne porywy, ten ściąga na siebie powszechną pogardę, żadne plemię nie przyjmie go do siebie; on musi się jako banita błąkać po dzikich krajach i tylko w ten sposób może do pewnego stopnia odzyskać dobre imię, że wróci w pobliże swojego szczepu i zada sobie śmierć powolną i najbardziej męczeńską, aby przynajmniej dowieść, że ból potrafi znosić. To jedyny środek otworzenia sobie drogi do wiecznych ostępów. Myśl o tych ostępach pędzi Indyanina do rzeczy, do jakich nikt inny nie byłby zdolny.
Takie rozmyślania zaprzątały teraz zapewne duszę czerwonoskórcy. Czy miał nas kazać zamordować, a po-
Strona:PL Karol May - Winnetou 03.djvu/182
Ta strona została uwierzytelniona.
— 170 —