Strona:PL Karol May - Winnetou 03.djvu/197

Ta strona została uwierzytelniona.
—   183   —

Brzmiało to bardzo sztywnie. Skłoniliśmy się wszyscy, a Old Death odrzekł po angielsku:
— Dziękujemy, sennor capitano de caballeria! Ponieważ znajdowaliśmy się w tych stronach, chciałem towarzyszom sprawić ten zaszczyt, żeby poznali dzielnego wojownika za niepodległość Meksyku. Pozwólcie, że wam ich przedstawię!
Podczas tych słów przemknął uśmiech zadowolenia po twarzy hacyendera. Skinął potakująco głową, mówiąc:
— Dobrze, sennor Death. Bardzo się cieszę, że mogę zawrzeć znajomość z sennorami, których przyprowadziliście do mnie.
Old Death wymienił nasze nazwiska, a caballero podał rękę każdemu z nas, nie wyłączając murzyna i poprosił, byśmy usiedli. Skut zapytał o sennorę i sennoritę, poczem hacyendero otworzył drzwi, a za nimi ukazały się przygotowane już na to panie. Sennora była bardzo piękną, uprzejmą, matroną, a sennorita miłem dziewczątkiem. Była to, jak dowiedzieliśmy się później, jej wnuczka. Obie miały na sobie suknie z czarnego jedwabiu, jak gdyby za chwilę miały się ukazać na królewskim dworze. Old Death podbiegł ku obu paniom i potrząsnął je tak serdecznie za ręce, że się przeląkłem. Obaj Langowie zadali sobie trudu, żeby się ukłonić, a Sam całą twarz wykrzywił w uśmiechu i zawołał:
— O missis, missus, jakie piękne, jaki jedwab!
Ja przystąpiłem do sennory, wziąłem jej rękę w końce palców, pochyliłem się i przyłożyłem do ust. Pani przyjęła bardzo przychylnie tę uprzejmość i podała mi policzek, żebym na nim złożył beso de cortesia czyli honorowy pocałunek. To samo powtórzyło się z sennoritą. Usiedliśmy znowu i rozpoczęła się rozmowa o celu naszej podróży. Opowiedzieliśmy, co uznaliśmy za stosowne, a więc także o naszem spotkaniu z Komanczami. Państwo domu słuchali nas z największą uwagą, przyczem wymieniali znaczące spojrzenia. Kiedy skończyliśmy, poprosił sennor Atanasio o opis obu ludzi, których szuka-