Strona:PL Karol May - Winnetou 03.djvu/229

Ta strona została uwierzytelniona.
—   215   —

zumieli, żargonową mieszaniną. Old Death odpowiedział mu w ten sam sposób:
— Mądry Manitou prowadzi Swoje dzieci dziwnemi drogami. Szczęśliwy, kto na każdej z tych dróg spotka przyjaciela, któremu może zaufać. Czy Biały Bóbr zapali także z moimi przyjaciółmi fajkę pokoju?
— Twoi przyjaciele są także moimi przyjaciółmi. Niechaj zajmą miejsce obok mnie i wypiją pokój z kalumetu wodza Komanczów!
Old Death usiadł, a my poszliśmy za jego przykładem, tylko murzyn odstąpił i usiadł w trawie. Czerwonoskórzy stali w milczeniu i bez ruchu dokoła nas jak posągi. Nie mogłem rozpoznać twarzy poszczególnych białych, bo blask ognia do nich nie dochodził. Oyo-kolca zdjął z szyi kalumet, napełnił fajkę tytoniem z kapciuka, wiszącego mu u pasa, i zapalił, poczem nastąpiła ta sama ceremonia, co z jego synem. Teraz dopiero byliśmy pewni, że nie grozi nam nic ze strony Komanczów.
Gdyśmy czekali przed obozem, pouczył dowódca oddziału, z którym przyjechaliśmy, Białego Bobra, w jaki sposób zetknęliśmy się z jego oddziałem. Stary wódz poprosił Old Deatha, żeby mu jeszcze raz opowiedział, jak się wszystko odbyło, a ten dokonał tego w taki sposób, że ani na nas, ani na sennora Atanasio nie mogło paść żadne podejrzenie.
Biały Bóbr patrzył czas jakiś przed siebie w zadumie, a potem rzekł:
— Wierzę mojemu bratu, albowiem, gdybym nawet chciał wątpić, nie znajduję w jego opowiadaniu nic, z czego mógłbym wnosić, że stara się mnie oszukać. Muszę jednak i tamtej bladej twarzy wierzyć, gdyż on nie ma powodu do okłamywania wojowników Komanczów, a zresztą kłamstwo przypłaciłby życiem. Ów biały znajduje się u nas, a byłby już dawno spróbował zniknąć, gdyby nas był w błąd wprowadził. Wobec tego stanu rzeczy nie mogę nic innego przypuścić jak to, że jeden z was się pomylił.
Z jego stanowiska było to bardzo bystro pomyślane.