— Winnetou niema tutaj. Tak twierdzą Topiowie.
— Może się mylą, może słyszeli o tem od kogoś, kto sam nie wiedział dokładnie.
— Oni tak twierdzą. To nieprzyjaciele Winnetou i ja im wierzę.
— Ale jeśli to prawda, że Winnetou był w forcie Inge, to nie mógł jeszcze być na tem miejscu, zebrać swoich wojowników i przejść już na drugą stronę Rio Conchos. Niech mój brat porówna ten krótki czas z długą drogą.
Wódz pochylił głowę w zadumie. Doszedł widocznie do wyniku, zgodnego ze zdaniem skuta, bo rzekł:
— Tak, czas był krótki, a droga długa. Zapytamy jeszcze raz Topii.
Udał się do ogniska, a my za nim. Biali spojrzeli na nas ponuro. Obok nich siedzieli Lange, syn jego i murzyn. Wiliam Ohlert pisał coś na kartce, głuchy i ślepy na wszystko, co dokoła niego się działo. Wrzekomi Topiowie podnieśli wzrok dopiero wtedy, kiedy wódz do nich przemówił temi słowy:
— Czy moi bracia wiedzą całkiem dokładnie, że...
Nie dokończył pytania. Ze szczytu skały zabrzmiał trwożny pisk małego ptaka, a zaraz potem krzyk sowy. Wódz i Old Death zaczęli nadsłuchiwać. Jak gdyby dla zabawy wziął Gibson leżącą obok gałąź i pchnął ją w ogień tak, że na krótko mocniej zabłysnął. Chciał to po raz wtóry uczynić, przyczem oczy wszystkich białych zwróciły się z zadowoleniem na niego, ale wtem przyskoczył doń Old Death, wyrwał mu z ręki gałąź i zawołał:
— Dajcie pokój, sir! Wypraszamy to sobie!
— Czemu? — spytał Gibson gniewnie. — Czy nie wolno nawet ognia podsycić?
— Gdy tam w górze odzywa się sowa, nie odpowiada się tu umówionym znakiem.
— Znakiem? Czyście się wściekli?
— Tak, jestem tak wściekły, że każdemu, kto się
Strona:PL Karol May - Winnetou 03.djvu/251
Ta strona została uwierzytelniona.
— 237 —