Ta strona została uwierzytelniona.
— 278 —
na zachód. Niebawem jednak zmusiły nas keniony znowu do częstych objeżdżań. Taką rozpadliną skalną dostać się nadół byłoby niepodobieństwem, gdyby natura sama nie miała na tyle względów i nie utworzyła zejścia, w kształcie karkołomnych schodów.
Trzeba było przejeżdżać przez dziesięć, albo więcej przesmyków, zanim się znalazło miejsce, którem nareszcie można się było dostać na powierzchnię ziemi. Oczywiście wszędzie groziło niebezpieczeństwo. Jeździec zwisa tam często razem z koniem na skale, nad którą ciągnie się wązki pas rozżarzonego nieba, pod sobą ma przerażającą otchłań, a w tej głębi ani kropli wody, tylko zwały skaliste