Strona:PL Karol May - Winnetou 04.djvu/093

Ta strona została uwierzytelniona.
—   323   —

że jestem Emery Forster? Kto mnie zna, wie bardzo dobrze, że mogę zapłacić za tysiąc takich mustangów!
— Wasza kieszeń nic mnie nie obchodzi. Jeśli możecie istotnie dobrze zapłacić, to udajcie się do handlarza po dobrego konia, a puśćcie teraz mojego!
— Jesteście nieznośny bezwstydnik, wiecie? Taki obdartus, jak wy, któremu palce z butów wyglądają, powinien się cieszyć, jeśli dostaje pieniądze na nowe buty, bo w ten sposób raz przynajmniej przyjdzie do nich na drodze uczciwej!
— Emeryku Forsterze, weźno swój język na wodze, bo możesz się łatwo przekonać w nader rzetelny sposób, że człowiek, który jedynym nabojem prochu aż nadto jest zapłacony, bardzo prędko gotów jest uiścić tego rodzaju zapłatę!
— Oho, mój chłopcze! To nie sawanna, gdzie pierwszy lepszy rabuś robi, co mu się podoba. W New Venango jestem ja jedynym panem i władcą i kto mnie po dobremu nie słucha, tego przyprowadzam do rozumu na innej drodze. Podałem ostatnią cenę. Dostanę konia, czy nie?
Każdy inny westman byłby już dawno odpowiedział na to bronią, ale zachowanie się Forstera bawiło mię raczej, niż gniewało, z drugiej strony zaś ze względu na jego towarzysza tak postępowałem, wobec niego samego bowiem byłbym się inaczej zachował.
— Nie — odpowiedziałem zatem spokojnie. — Puśćcie!
Sięgnąłem po cugle, które on trzymał w ręku. On natomiast pchnął mnie w pierś, że aż się zatoczyłem i wskoczył na siodło.
— Tak, teraz ci pokażę, że Emery Forster potrafi kupić konia nawet wówczas, kiedy mu się go odmawia. Tu stoi mój i należy do ciebie. Rachunek w store zapłacę, a po dolary możesz przyjść, kiedy ci się spodoba! Chodź, Harry; skończyliśmy!
Wezwany nie pojechał odrazu, lecz zatrzymał się jeszcze na chwilę i spojrzał z zaciekawieniem w moje