Była to noc straszna. Nieprzyjaciel posiadał nad nami przewagę, wrzawa wojenna ustała dopiero ze świtem.
„Widziałem gmatwaninę dzikich postaci, słyszałem jęki i stękania umierających i modląc się, leżałem w mokrej trawie. Potem powróciłem do straży, ale jej nie zastałem. Ogarnął mnie niewypowiedziany lęk, a gdy usłyszałem radosne okrzyki nieprzyjaciół, byłem pewny, że nas zwyciężyli.
„Ukrywszy się, przesiedziałem do wieczora i dopiero wtedy odważyłem się wyjść na pole walki.
„Głęboka cisza panowała dokoła, a jasny blask księżyca padał na porozrzucane na ziemi postaci bez życia. Przejęty zgrozą błądziłem pomiędzy niemi, aż natrafiłem na własną matkę. Ona nieszczęsna leżała z przestrzeloną piersią i ramionami kurczowo otaczającemi małą siostrzyczkę, której głowę rozpłatano nożem na dwoje. Widok ten odebrał mi przytomność; padłem zemdlony na zwłoki.
„Nie wiem, jak długo tak leżałem. Nastał dzień, potem noc, a potem znowu dzień. Wtem usłyszałem odgłos cichych kroków w pobliżu. Podniosłem się i — o rozkoszy! — zobaczyłem ojca i Winnetou, obydwu w potarganych ubraniach i z ranami na ciele. Oni ulegli byli przemocy i skrępowani zawleczeni zostali do niewoli, ale zdołali się wyswobodzić i umknęli.“
Westchnąwszy głęboko, przestał Harry mówić i wpatrzył się w dal ze sztywnym wyrazem w oczach. Po chwili zapytał, zwracając się szybko do mnie.
— Czy macie jeszcze matkę, sir?
— Tak.
— Cobyście uczynili, gdyby ją wam kto zamordował?
— Oddałbym go w ręce sprawiedliwości.
— Dobrze! A jeżeli one za słabe, lub za krótkie jak tu na Zachodzie, to trzeba oddać prawu na usługi ręce własne.
— Jest różnica między zemstą a karą, Harry! Druga jest koniecznem następstwem grzechu i łączy się ściśle z pojęciem boskiej i ludzkiej sprawiedliwości. Pierwsza
Strona:PL Karol May - Winnetou 04.djvu/172
Ta strona została uwierzytelniona.
— 398 —