Strona:PL Karol May - Winnetou 04.djvu/232

Ta strona została uwierzytelniona.
—   454   —

wodzowi Okanandów można było zaufać, o tem nie wątpiłem, a Winnetou był tego samego zdania, gdyż poszedł ku drzwiom, odsunął zasuwę i rzekł do niego:
— Niechaj mój czerwony brat wróci do swych wojowników i odejdzie z nimi stąd. Jesteśmy pewni, że wykonasz to, co przyrzekłeś.
Okananda wyszedł z domu. My zamknęliśmy za nim drzwi i stanęliśmy przy oknach, aby dla ostrożności jak najdalej towarzyszyć mu oczyma. Oddalił się zaledwie o kilka kroków i zatrzymał się w świetle księżyca, chcąc zapewne, żebyśmy go widzieli. Wetknąwszy w usta dwa palce, gwizdnął przeraźliwie, na co zbiegli się zaraz jego wojownicy. Byli oczywiście bardzo zdumieni tem, że sam zwoływał ich tak głośno, jakkolwiek im nakazał zachować się bardzo ostrożnie i nie spowodować żadnego szmeru. Wtem odezwał się do nich głosem tak donośnym, że słyszeliśmy każde słowo:
— Niechaj wojownicy Okanandy wysłuchają słów swego wodza! Przybyliśmy, aby bladą twarz Cornera ukarać za to, że zagnieździł się tu bez naszego pozwolenia. Ja podszedłem, aby zbadać wszystko dokoła domu. Tymczasem znajdowali się tu dwaj najsłynniejsi wojownicy z gór i z preryi. Old Shatterhand i Winnetou nocowali dziś w tym domu, a usłyszawszy, że nadchodzimy, otworzyli swe silne ramiona na me przyjęcie. Dostałem się do niewoli, a pięść Old Shatterhanda wciągnęła mnie do domu. Nie wstyd to zostać przez niego zwyciężonym, ale zaszczytem jest zawrzeć przymierze z nim i z Winnetou i wypalić kalumet. Uczyniliśmy to, postanawiając, że darujemy życie zamieszkującym ten dom bladym twarzom, jeśli albo kupią go od nas, albo opuszczą go w czasie, który ja im naznaczę. Na to ja się zgodziłem i dotrzymam danego słowa. Winnetou i Old Shatterhand stoją w oknach i słyszą, co mówię do moich wojowników. Między nami a nimi jest pokój i przyjaźń. Moi bracia pójdą za mną z powrotem do swych wigwamów.
Po tem przemówieniu zniknął z wojownikami za