to choć był jaki setny chłop, jak czerwony Winnetou, długi Haller, Old Firehand albo Old Shatterhand, wtedy, tak wtedy...
— Greenhorna? Czy naprawdę sądzicie, że nowicyusz potrafiłby wypłatać takiego figla wam, dzielnemu Sans-earowi?
— A cóż wy jesteście? Wyglądacie tak, jak gdybyście wyszli prosto od krawca, a broń wasza wyczyszczona tak pięknie, jak na maskaradę.
— Ale dobra! Zobaczycie! Uważajcie dobrze!
Podniosłem z ziemi kamień wielkości dwudolarówki, wyrzuciłem wysoko w powietrze, złożyłem się szybko i trafiłem go w chwili, w której siła rzutu i siła przyciągania ziemi pozwoliły mu dosięgnąć największej wysokości. Zdawało się, że kamień zawisł w powietrzu, a kula pchnęła go jeszcze wyżej.
Setki razy ćwiczyłem się dawniej w tem strzelaniu, zanim mi się udało. Nie była to zresztą nadzwyczajna sztuka. Ale mały westman spojrzał na mnie parą oczu, w których odbił się niemal wyraz strapienia.
— Heavens! To był strzał! Czy się zawsze udaje?
— Dziewiętnaście razy na dwadzieścia.
— No, to poszukać takiego strzelca! Jak brzmi naprzykład wasze nazwisko?
— Old Shatterhand.
— Nie może być! Old Shatterhand musi być o wiele, o wiele starszy, bo inaczej nie nazywaliby go: Starą „grzmotliwą ręką“.
— Zapominacie, że słowa Old używa się często nie tylko na oznaczenie wieku.
— To słuszne! Ale, hm! Nie weźcie mi tego za złe, sir! Old Shatterhand leżał raz pod grizzlim, który go we śnie zaskoczył i zdarł mu skórę z pleców aż po żebra. Zraniony westman przylepił sobie potem szczęśliwie kawał rumpsteaku, ale blizna z pewnością będzie widoczna naprzykład!
Na to ja rozpiąłem bluzę myśliwską i znajdującą się pod nią białą koszulę ze skóry jelenia.
Strona:PL Karol May - Winnetou 05.djvu/020
Ta strona została uwierzytelniona.
— 12 —