tylko deadly dust[1], stworzonym przez złego ducha ziemi na to, żeby ludzi robić złodziejami i mordercami.
— Ta blada twarz była strasznie głupia. Jak jej było na imię?
— To nie był wcale głupiec, lecz bardzo mądry i waleczny wojownik. Synowie Ogellallajów byli nad wodami Broad-forku, aby stamtąd przynieść sobie skalpy kilku traperów, którzy na ich terytoryum połowili mnóstwo bobrów. Między nastawiaczami łapek znajdował się pewien biały, którego wszyscy uważali za głupca, ponieważ przybył tylko na to, aby zbierać chrząszcze i rośliny, oraz przypatrzyć się sawannie. Ale w jego głowie mieszkała mądrość, a w jego ramieniu siła. Strzelba jego nigdy nie chybiała, a nóż jego nie obawiał się wielkiego niedźwiedzia Gór Skalistych. Ów mądry biały chciał swoim braciom dać rozum przeciwko czerwonym mężom, lecz oni wyśmiali się z niego. Dla tego zginęli wszyscy, a skalpy ich zdobią do dzisiaj wigwamy Ogellallajów. On nie opuścił swych białych braci w ich nieszczęściu i położył trupem wielu czerwonych mężów, którzy jednak jako znacznie liczniejsi powalili go, chociaż stał jako dąb leśny, druzgocący wszystko, gdy pada pod siekierą woodmana. Pojmano go i zaprowadzono do wsi Ogellallajów. Tu nie zabito go, ponieważ był odważnym wojownikiem i niejedna dziewczyna z czerwonego narodu pragnęła jako skwaw pójść do jego wigwamu. Największy wódz Ogellallajów, Ma-ti-ru, gotów był oddać mu swą córkę i jej wigwam, lecz on pogardził kwiatem preryi, porwał konia wodza, wykradł broń swoją napowrót, zabił kilku wojowników i umknął.
— Kiedy to się stało?
— Słońce zwyciężyło od tego czasu cztery zimy.
— A jak się nazywał ten biały?
— Pięść jego była jako łapa niedźwiedzia. Samą ręką roztrzaskał wiele czaszek czerwonych mężów, a wiele
- ↑ Śmiercionośny pył.