Znam bardzo dobrze sposoby tych północnych obieżylasów. Jeśli zechcą szukać naszych śladów, to znajdą je, choćbyśmy powietrzem jechali. Nie jesteśmy nawet pewni, czy któryś z nich nie siedzi teraz już w krzakach i nie słyszy naszej rozmowy.
Słowa te wywołały we mnie nie obojętne wrażenie, mówca zaś rzekł w dalszym ciągu:
— Ja znam bardzo dobrze ich sposoby, gdyż przez cały rok byłem ze słynnym Florimontem, którego biali nazywali tylko Track Smeller[1], a Indyanie As-ko-lah[2]. U jego boku poznałem wszystkie ich sztuczki. Zapewniam was, że ci ludzie nie udadzą się do Santa Fé, ani nie opuszczą dzisiaj swego obozu. Wiedzą, że jutro jeszcze znajdą wasze ślady i że konie ich muszą przedewszystkiem wypocząć. Potem wyruszą jutro za nami, wzmocnieni na duchu i na ciele i chociaż my ich napewno położymy trupem, to oni rozciągną przynajmniej połowę z nas na ziemi. Słyszałem, że Old Shatterhand ma strzelbę, z której może strzelać przez cały tydzień, nie nabijając. Dyabeł mu ją sporządził, a on zapisał mu za to duszę. Wobec tego musimy na nich napaść jeszcze dzisiaj wieczorem, gdy będą spali pod osłoną jednej tylko straży na szczęście, gdyż jest ich tylko czterech. Czy znasz dobrze to miejsce?
— Tak — odrzekł Wiliams.
— To bądźcie gotowi. Punktualnie o północy musimy być tam, ale bez koni. Podejdziemy i zaskoczymy ich tak, że zabraknie im czasu pomyśleć o obronie.
Zacny kapitan nie znał nas przecież tak dokładnie, jak sądził, gdyż byłby wydał zupełnie inne zarządzenia. Na preryi zdarza się tak samo jak w cywilizowanych krajach skłonność do przesady, która robi „z muchy słonia“, jak się to zwykle powiada. Jeśli się myśliwiec raz lub dwa razy postawi dzielnie do swoich wrogów, a w dodatku zdoła bystrość swoją zaznaczyć, to głoszą o nim od obozu do obozu, wszędzie coś dodadzą, aż