— Gdzie złoto schowane?
— Zakopane za workami z mąką.
Pozdejmowaliśmy skóry i zaczęliśmy badać zapasy Było tam poprostu mnóstwo tego wszystkiego, co kiedykolwiek przewożono przez Estaccado. Broń wszelkiego rodzaju, proch, ołów, naboje, lassa, siodła, worki, koce, zupełne ubrania myśliwskie, sukna i calico, ozdoby, nieprawdziwe korale i sznury pereł, noszone z upodobaniem przez Indyanki, towary szmuklerskie, różne narzędzia, oraz wiele puszek pełnych pemmikanu[1], wielka ilość innych środków żywności, a po wszystkiem poznać było, że pochodziło z grabieży.
Bob rzucał dokoła siebie workami, jak gdyby to były kapciuchy z tytoniem. Marshall wyszukał między narzędziami motykę i łopatę. Wzięto się do kopania i niebawem wydobyto tyle piasku złotego i ziarnek, że można było dobrze konia tem objuczyć.
Zgroza mnie zdjęła na myśl, ilu biednych poszukiwaczy złota musiało zginąć, zanim nagromadzono tu taką ilość deadly dust[2], który słusznie zasługuje na to miano. Powracający poszukiwacze przynoszą z sobą nie wiele tego do ojczyzny i zmieniają owoce swojej pracy na przekazy i kwity depozytowe, albo na papierowe pieniądze. Pomordowani mieli niezawodnie te papiery przy sobie. Gdzie się więc teraz mogły znajdować?
— Gdzie są pieniądze i papiery, które zabraliście ograbionym? — zapytałem Hoblyna.
— W kryjówce, daleko stąd. Kapitan nie chciał ich tu przechowywać, gdyż należeli do naszego towarzystwa członkowie, którym nie ufał.
— Więc tylko on wie o tej kryjówce?
— On i porucznik.
— Kto jest porucznikiem?
— Patrik Morgan.
Teraz błysnęła mi przez głowę myśl. „Wzbogacimy