wiem razie nie byłby jeden tak mocno wbił się w ziemię, a drugi nie byłby Bobowi wytłukł takiego sińca. Wodzowie siedzieli cicho na ziemi, nie wiedząc widocznie, jak się wobec tego zachować, a ich otoczenie z ciekawością czekało na to, co dalej nastąpi. To zaciekawienie postanowiłem zaspokoić w sposób trochę niebezpieczny. Obok Tokejchuna leżała jeszcze fajka i skórzany worek z tytoniem, pomieszanym jak zwykle u Indyan z liśćmi konopi. Wziąłem tę fajkę, napełniłem tytoniem i trzymając ją w ręce, w postawie możliwie najdumniejszej, tak zacząłem mówić:
— Moi czerwoni bracia wierzą w Wielkiego Ducha i mają słuszność, gdyż ich Manitou jest także moim Manitou. On jest panem nieba i ziemi, ojcem wszystkich narodów i chce, żeby wszyscy ludzie żyli z sobą w pokoju i zgodzie. Czerwonych mężów jest tylu, ile źdźbeł trawy pomiędzy tymi namiotami; blade twarze zaś dorównywają liczbą ilości źdźbeł wszystkich preryi i sawann. Biali przybyli tu przez Wielką Wodę i wypędzili czerwonych z myśliwskich ostępów. Niewątpliwie źle zrobili, ale czerwoni mężowie żywią nienawiść względem wszystkich bladych twarzy. Czy czerwoni mężowie nie wiedzą, że jest dużo narodów bladych twarzy i że nie wszystkie usuwały czerwonych wojowników z ich siedzib? Czy Komancze chcą popełnić tę niesprawiedliwość i potępić niewinnych razem z winnymi? Old Shatterhand nie należy do tych, którzyby czerwonym wojownikom uczynili kiedykolwiek coś złego. Niechaj moi czerwoni bracia przypatrzą się Old Shatterhandowi, który stoi przed wami! Czy widzą u jego pasa jaki skalp czerwonego męża? Czy znajdą na jego włóczni, jego legginach i mokassynach włosy swoich braci? Kto może powiedzieć, że on zanurza rękę w krwi czerwonych ludzi? Old Shatterhand leżał w lesie ze swoimi przyjaciółmi, kiedy wojownicy Rakurrojów palili kalumet z dwoma jego wrogami, a mimoto ani włos nie spadł im z głowy. On pojmał Marama, syna wielkiego wodza, Tokejchuna, jednak nie zabił go, lecz wrócił mu jego broń i zapro-
Strona:PL Karol May - Winnetou 05.djvu/212
Ta strona została uwierzytelniona.
— 194 —