Strona:PL Karol May - Winnetou 06.djvu/007

Ta strona została uwierzytelniona.
—   257   —

— Zgoda, sennores! Weźcie sobie u mnie wszystkiego, czego potrzebujecie. Obliczymy się później, a jeśli będziecie mieli jeszcze jakie życzenie, to zwróćcie się do Augusty. Tuszę oczywiście, że powiecie mi a dios, zanim jutro mój dom opuścicie!
Wyszła z szumem, a my podążyliśmy za nią, aby zajrzeć do koni i udać się na spoczynek. Nazajutrz rano popłynęliśmy już promem przez zatokę na przeciwległy półwysep.
Pojechaliśmy potem dokładnie w kierunku, który nam wskazał poszukiwacz złota, i dotarliśmy wieczorem trzeciego dnia do St. John, poczem zwróciliśmy się na wschód. Następnego południa spuściliśmy się w dolinę rzeki Sacramento, napotykając na każdym kroku ślady owej gorączkowej czynności, która wszędzie skopała ziemię w poszukiwaniu deadly dust, oślepiającego swym blaskiem oko, mieszającego zmysły i zatwardzającego serce.
Tyle już o tem napisano i powiedziano, że ja powstrzymam się od uwag, ale muszę przyznać, że gorączka złota porywa człowieka nawet najbardziej trzeźwego, skoro tylko wejdzie w te okolice i pomiędzy ludzi, którzy z zapadłymi policzkami i odziani często w łachmany niosą zdrowie, a nawet życie w ofierze, aby się szybko wzbogacić, a potem, gdyby ich nawet szczęście łaską swą obdarzyło, równie prędko to bogactwo utracić. Pracują oni często miesiącami z wytężeniem wszystkich sił bez godnego wzmianki wyniku. Przekleństwa towarzyszą każdemu ich ruchowi, przystępuje do nich białe widmo głodu, nędzy i rozpaczy i już, już chcą cofnąć znużoną rękę, kiedy rozchodzi się wieść o nadzwyczajnej zdobyczy, którą ktoś gdzieś znalazł, i znowu przykładają rękę do batei i oddają się w niewolę potężnej i strasznej epidemii chciwości.
Wieczorem dotarliśmy do Yellow-water-ground, długiej i wązkiej doliny, którą płynął mały potoczek do Sacramento. Dolina ta była skopana od góry do dołu, a niektóre miejsca świadczyły wyraźnie, gdzie złoto wy-